
Spis treści
- 10-letni Timi utonął na oczach ratowników
- Zarzuty dla ratowników. Rażące zaniedbania
- Ratownik powiązany z policyjnym klubem
- Ratownicy nie przyznają się do winy
10-letni Timi utonął na oczach ratowników
Zarzuty dotyczą tragicznego wypadku, w wyniku którego utonięciu uległ 10-letni chłopiec – Timi. Prokuratura uznała, że osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo na plaży nie dopełniły swoich obowiązków, co miało bezpośredni wpływ na przebieg i skutki zdarzenia.
Zarzuty dla ratowników. Rażące zaniedbania
Podejrzanymi są 29-letnia Katarzyna J. oraz 52-letni Piotr J., w chwili zdarzenia członek policyjnego klubu sportowego "Mazury" przy Komendzie Powiatowej Policji w Ostródzie.
Zarzuca się im, że: dyżur pełnili z jednego, nieprawidłowo wyznaczonego stanowiska obserwacyjnego. Ponadto nie nadzorowali kąpieliska zarówno od strony lądu, jak i z lustra wody. Co więcej, nie reagowali na naruszenia regulaminu kąpieliska, nie prowadzili stałej obserwacji akwenu, a także nie przyjęli zgłoszenia o wypadku i nie rozpoczęli natychmiastowych poszukiwań, gdy chłopiec zniknął pod wodą.
Zgodnie z ustaleniami śledztwa, 10-letni Timi skoczył do wody i po kilku próbach wynurzenia stracił zdolność samodzielnego pływania. Pomoc ratownicza nie została mu udzielona na czas. Chłopiec utonął.
Ratownik powiązany z policyjnym klubem
Sprawa była szczególnie złożona. Śledztwo trwało ponad 8 miesięcy, a jego przebieg opóźniły wątpliwości dotyczące bezstronności. Piotr J. był aktywnym członkiem policyjnego klubu sportowego, co mogło budzić obawy o konflikt interesów. Dlatego sprawę przejęła Prokuratura Okręgowa w Elblągu, a postępowanie prowadziła komenda policji w Iławie.
Zgodnie z aktem oskarżenia, ratownikom zarzuca się przestępstwo z art. 160 § 2 i 3 kk w zbiegu z art. 155 kk w zw. z art. 11 § 2 kk – czyli nieumyślne narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia i nieumyślne spowodowanie śmierci.
Ratownicy nie przyznają się do winy
Podejrzani nie przyznają się do winy. Twierdzą, że swoje obowiązki wykonywali zgodnie z procedurami.
- Przesłuchani w charakterze podejrzanych Piotr J. i Katarzyna J. nie przyznali się do popełnienia zarzucanego im przestępstwa. W złożonych wyjaśnieniach wskazali, że w ich ocenie prawidłowo wykonywali swoje obowiązki ratowników a także to, że do czasu zakończenia pełnienia przez nich dyżuru, nikt nie zgłosił im zaginięcia chłopca - informuje prokurator Ewa Ziębka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Elblągu. Ratownikom grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.