- Szpital w Ostródzie wstrzymał przyjęcia pacjentów, tłumacząc się problemami finansowymi, mimo wcześniejszych zapewnień o stabilności.
- Decyzja ta zaskakuje, gdyż zaledwie dwa tygodnie temu placówka informowała o wysokiej realizacji kontraktu z NFZ.
- Nowa prezes, która objęła stanowisko niedawno, otrzymała znaczną podwyżkę wynagrodzenia, podczas gdy szpital boryka się z narastającą stratą.
- Dowiedz się, dlaczego szpital znalazł się w tak trudnej sytuacji i co to oznacza dla pacjentów.
Szokujące jest to, że zaledwie dwa tygodnie temu szpital kreślił zupełnie inny obraz sytuacji. W odpowiedziach przesłanych do redakcji zapewniał, że wszystko przebiega bez zakłóceń. Podkreślał, że na koniec września wykonał kontrakt NFZ w 116 procentach, a zabiegi planowe będą realizowane bez zmian. Twierdził także, że „nie wstrzymuje ani nie ogranicza przyjmowania pacjentów na zabiegi planowe lub inne nie-nagłe świadczenia”.
Dziś ta narracja nie ma już nic wspólnego z rzeczywistością. Jak informują lokalne media, to zawieszenie przyjęć pokazuje, że problemy musiały narastać od dawna. Trudno uwierzyć, że sytuacja finansowa mogła runąć w kilka dni. Tym bardziej że nadwykonania, którymi szpital tak chwalił się wcześniej, bardzo często są sygnałem kłopotów budżetowych, a nie sukcesu.
Decyzja o wstrzymaniu przyjęć to cios dla mieszkańców powiatu. Pacjenci będą odsyłani do innych miast, a zabiegi planowe mogą zostać przesunięte o wiele miesięcy. Szpital przyznaje, że co prawda prowadzi listy oczekujących i kontaktuje się z pacjentami, ale w sytuacji wstrzymania przyjęć te deklaracje tracą sens. - Komunikujemy się z pacjentem telefonicznie. Podczas rozmowy ustalamy kolejny termin porady lub zabiegu – odpowiedzieli nam przedstawiciele placówki. Ta nagła zmiana komunikacji pokazuje, że kryzys w szpitalu jest głębszy, niż publicznie przyznawano. Wątpliwości budzi też rzetelność wcześniejszych zapewnień.
Jak przypomina radny Piotr Kłodziejski, 1 marca 2025 roku stanowisko prezesa Szpitala w Ostródzie objęła Bernadeta Hordejuk, 60-letnia działaczka Platformy Obywatelskiej. Wcześniej pracowała w starostwie w Iławie, zasiada w sejmiku wojewódzkim, a w poprzedniej kadencji była jego przewodniczącą.
Nowa prezes, mimo trudnej sytuacji szpitala, otrzymała wynagrodzenie w wysokości 20 897,52 zł brutto miesięcznie. Od razu przystąpiła do tworzenia programu naprawczego. Ten plan miał uzdrowić sytuację finansową i zapewnić dodatkowe przychody dzięki „rekordowym” usługom komercyjnym.
W praktyce – jak wylicza radny – kluczowym efektem programu okazała się… podwyżka dla prezes. Rada Nadzorcza podniosła jej pensję z 20 897,52 zł do 25 000 zł brutto miesięcznie. Do tego dochodzą dodatki, premie oraz ryczałt na dojazdy.
Tymczasem szpital tonie. Strata finansowa narasta z każdym kwartałem, a widocznych efektów programu naprawczego nie widać. Według radnego Piotra Kołodziejskiego pani prezes nie przedstawiła konkretnych diagnoz ani realnych rozwiązań, choć chętnie korzysta z przysługujących jej benefitów.