Dramatyczne chwile na Mazurach! 57-latek nie żyje, 10-latka zabrał śmigłowiec [ZDJĘCIA]

2025-07-20 19:52

Do dwóch dramatycznych zdarzeń doszło w niedzielę, 20 lipca, na Mazurach. Mazurskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe interweniowało na Jeziorze Nidzkim w powicie piskim i na jeziorze Jagodne w powiecie giżyckim. W pierwszym przypadku pod taflą wody zniknął 57-latek, który płynął wpław do do dryfującej łodzi. W drugim przypadku żeglującego z rodziną 10-latka uderzył w głowę maszt.

Tragiczna niedziela na Mazurach. 57-latek utonął, 10-latka zabrał śmigłowiec

57-latek nie żyje, 10-letni chłopiec ranny - to bilans niedzielnych zdarzeń na Mazurach. Jak przekazało Mazurskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe, o godz. 13.08 do Centrum Koordynacji Ratownictwa Wodnego w Giżycku wpłynęło zgłoszenie dotyczące zniknięcia pod wodą mężczyzny w Jeziorze Nidzkim na wysokości miejscowości Karwica pod Piszem. Zanim na miejsce dotarły służby, szukało go na własną rękę trzech świadków.

- Do zdarzenia zadysponowana nasza łódź z Mikołajek, karetka wodna, Policja, Straż Pożarna. 👉Po dotarciu na miejsce, płetwonurek MOPR po krótkich poszukiwaniach wydobył osobę na powierzchnię. 👉Niestety pomimo podjętych działań mężczyzny nie udało się uratować - czytamy na profilu facebookowym MOPR.

Jak przekazała później policja, zmarły to 57-letni turysta, który wypłynął na akwen wpław, by dotrzeć do dryfującej na tafli łodzi, ale w tym czasie zniknął pod powierzchnią wody.

- Policjanci, 👮‍♀️👮‍♀️ pod nadzorem prokuratora, wyjaśniają przyczyny i okoliczności zdarzenia. Apelują też do osób wypoczywających nad wodą zachowanie ostrożności i zdrowego rozsądku. 👮‍♀️ - informują policjanci z Pisza.

Mniej więcej w tym samym czasie ratownicy MOPR wyruszyli również na jeziora Jagodne w powiecie giżyckim. Z ich relacji wynika, że na głowę 10-letniego chłopca, który żeglował po zbiorniku razem z rodziną, spadł maszt.

- Chłopca przetransportowano do portu, a potem helikopterem do szpitala dziecięcego w Olsztynie - poinformował PAP dyżurny MOPR Wojciech Graczyk.

O drugim zdarzeniu nie były powiadamiane policja ani straż pożarna.

Grób Patrycji i Łukasza utonął w białych kwiatach. Małżeństwo zginęło ratując swoją 4-letnią córeczkę
Super Express Google News

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki