Jechali na obiad do rodziny. Rozbili się na drzewie. Znajomi w szoku: "Dobrzy ludzie, zawsze pomocni"

Kilka chwil wcześniej jeszcze się śmiali. Nie wiedzieli, że to ostatnia wspólna podróż. Zielony peugeot, który dobrze znał każdą dziurę tej trasy, tym razem nie dowiózł ich do celu. Starsze małżeństwo: Janina K. (t76 l.) i Kostek K. (75 l.) – uderzyło w drzewo dosłownie kilkaset metrów od rodzinnego domu, do którego jechali na obiad. Janina zginęła na miejscu. Jej mąż wciąż walczy o życie. Mieszkańcy Barcian są wstrząśnięci.

Super Express Google News

Tragiczny wypadek. "Dobrzy ludzie, zawsze pomocni"

To moi sąsiedzi. Znam ich od czasów „Farelu” (zakład produkujący urządzenie grzewcze zwane Farelką - red.), potem razem pracowaliśmy w „Philipsie”. Dobrzy, spokojni ludzie, zawsze pomocni – mówi poruszony pan Stanisław, sąsiad państwa K.

Była niedziela, 15 czerwca. Pogoda kapryśna – słońce z przelotnym deszczem. Emeryci wsiadają do swojego wysłużonego peugeota z ciastem w ręku. Przed nimi krótka, dobrze znana trasa – 15 kilometrów do Barcian, do brata Kostka. Tyle razy nią jechali. Tym razem wszystko poszło inaczej.

Na zakręcie tuż przed miejscowością, Kostek stracił panowanie nad autem. Samochód wypada z drogi i z ogromnym impetem uderza w przydrożne drzewo – dokładnie w stronę, gdzie siedziała pani Janina. Kobieta nie miała szans. Mężczyzna w ciężkim stanie został przetransportowany śmigłowcem do szpitala w Olsztynie. Lekarze walczą o jego życie. Ma liczne złamania i obrażenia wewnętrzne.

Nie jechali szybko, to miejsce jest zdradliwe. Wystarczy chwila nieuwagi albo mokra nawierzchnia i tragedia gotowa. Już pięć osób tu zginęło!

– mówi mieszkaniec Barcian.

Czarny punkt na mapie

To nie przesada. Kilkanaście metrów od miejsca wypadku stoją dwa pomniki ku pamięci wcześniejszych ofiar. Teraz dołączy kolejny. Janina spoczęła już na cmentarzu w Kętrzynie. Na jej pogrzebie zjawiły się tłumy – rodzina, sąsiedzi, znajomi z pracy.

To była kobieta o wielkim sercu. Zawsze z ciastem, zawsze z uśmiechem, taka nasza babcia osiedlowa – wspomina pani Teresa, sąsiadka.

W miejscu tragedii, na korze drzewa, widnieje głębokie wgniecenie. W trawie jeszcze leżą fragmenty karoserii. – Co jeszcze musi się stać? Ilu ludzi ma tu zginąć, żeby ktoś się tym zajął? – pytają mieszkańcy. To nie była brawura. To był zwykły wyjazd do rodziny. Tyle że z fatalnym zakończeniem.

Klamra tragedii zamyka się w jednym miejscu – zakręcie śmierci, gdzie w odstępie lat życie straciły kolejne osoby. Teraz – Janina K., dobra sąsiadka, kochająca żona, babcia, która tylko chciała dojechać na rodzinny obiad. Jej mąż leży w szpitalu, nieświadomy, że nie ma już do kogo wracać.

Sonda
Czy czujesz się bezpiecznie na polskich drogach?
Wypadek w Warszawie. Zderzenie radiowozu z audi
Garaż
Trendy Motoryzacyjne 1993: Od BMW 3 Compact po Fiata Coupé | GARAŻ

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki