Mateusz znał tę drogę na pamięć. Jechał odwiedzić ojca. Zginął kilkaset metrów od domu

Chciał tylko odwiedzić ojca. Miał przed sobą ostatni zakręt. Nie dojechał. Alfa Romeo wbiła się w drzewo z taką siłą, że auto rozpadło się na kawałki. Licznik wyrzucony kilkadziesiąt metrów dalej. Mateusz zginął 400 metrów od domu. W nocy, na prostym odcinku drogi, kiedy ruch zanika.

Super Express Google News

Mateusz nie dojechał do ojca, auto rozpadło się na kawałki

To była ostatnia podróż, 5 kwietnia wieczorem. Wąski asfalt tuż pod Dobrzykami (woj. warmińsko-mazurskie). 27-letni Mateusz B. z Olsztyna wracał do rodzinnej wsi. Do ojca. Wyjechał z łagodnego łuku. Prosta droga. Cisza. I nagle – koniec.

Uderzył w drzewo z taką siłą, że Alfa Romeo rozleciała się na tysiące kawałków. Silnik wyrwało z wnętrza. Licznik – bez wskazówek – leżał kilkadziesiąt metrów dalej. Z auta została kupa złomu. Z życia – cisza, ból i cierpienie najbliższych.

Takiego widoku nie zapomnę nigdy. Nie było czego ratować. Ciężko było poznać, że tam siedział człowiek.

— mówi w rozmowie z „Super Expressem” jeden z ratowników.

Miejsce wypadku jak po eksplozji. Co się stało?

Miejsce wyglądało jak po eksplozji. Części porozrzucane w promieniu kilkudziesięciu metrów. Rów pełen oleju. W powietrzu czuć paliwo. Drzewo – obdarte z kory. Dlaczego tak się stało? Kierowca zasnął? Pękła opona? Auto było niesprawne? Prokuratura bada sprawę. Biegli przyjrzą się wrakowi. Sekcja zwłok ma dać odpowiedź.

Po wypadku pod Dobrzykami rodzi się inne pytanie, o stan polskich dróg, szczególnie tych przy małych miasteczkach i wsiach. Rozwiązania zdają się być prowizoryczne. Do tego brak pobocza. Drzewa przy samym asfalcie. Dziury, łaty, koleiny. Niemal brak miejsca i czasu na reakcję. Sekunda. Tyle wystarczyło, żeby wszystko się skończyło.

To nasz chłopak był. Mieszkał od lat w Olsztynie. Miał tam pracę. Ale czasami wracał. Teraz już nie wróci.

— mówi naszemu reporterowi starszy mieszkaniec Dobrzyk.

Mateusz zginął w wieku 27 lat. Miał rodzinę, pracę i plany. Wszystko zostało na tej drodze. Rozsypane jak jego samochód. Ci, którzy dziś przejeżdżają tą trasą – zwalniają. Milkną. Patrzą z niedowierzaniem na obdarte drzewo. Mateuszowi zabrakło 400 metrów.

Rodzinie i bliskim składamy najszczersze wyrazy współczucia z powodu śmierci Mateusza.

ZOBACZ TEŻ: Zmiótł rowerzystę Oplem z drogi! Wideo trafiło do sieci

Sonda
Czy na polskich drogach czujesz się bezpiecznie?
Koszmarny wypadek na przejściu dla pieszych

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki