Tylko część mieszkańców bloku w Braniewie może wrócić do swoich mieszkań po wybuchu butli z gazem
Dramatyczne doniesienia nadeszły z Braniewa 10 listopada. O godzinie 13.40 w mieszkaniu na czwartym, ostatnim piętrze bloku przy Placu Strażackim doszło do silnego wybuchu. Eksplodowała rozszczelniona butla z gazem. Trzeba było ewakuować pięćdziesiąt osób. Jedna osoba została ranna, to 74-letnia kobieta mieszkająca w lokalu, gdzie doszło do wybuchu. Została przewieziona karetką pogotowia do szpitala, niestety zmarła tam po paru dniach. Pozostali mieszkańcy przez parę dni nie mogli wrócić do swoich mieszkań. Siła eksplozji była tak wielka, że ściany budynku na najwyższej kondygnacji zostały uszkodzone. Wyrzuciło dwie ściany zewnętrzne budynku z przodu i z tyłu bloku" - powiedział Polskiej Agencji Prasowej kpt. Karol Machnowski z Państwowej Straży Pożarnej w Braniewie. Zgodnie z decyzją Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego (PINB) cały budynek był od tej pory wyłączony z użytkowania. Teraz wydano nowe decyzje. Czy mieszkańcy wrócą do swoich domów?
"Zgodnie z wydaną w czwartek decyzją, z użytkowania wyłączona jest tylko klatka schodowa numer 12"
Jak się okazało, do swoich mieszkań mogą wrócić tylko niektórzy mieszkańcy feralnego bloku orzy Planu Strażackim w Braniewie. "Zgodnie z wydaną w czwartek decyzją, z użytkowania wyłączona jest tylko klatka schodowa numer 12. Należy dokonać napraw ścian zewnętrznych tej klatki i dwóch mieszkań, które zostały uszkodzone. W pozostałych klatkach schodowych nie zostało stwierdzone zagrożenie dla bezpieczeństwa i życia mieszkańców, więc zostały dopuszczone do użytkowania" - powiedział PAP Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Braniewie Łukasz Hołowieszko. W bloku jest 55 mieszkań, mieszka w nich ponad sto osób. Według burmistrza, na nadal wyłączonej z użytkowania klatce schodowej jest 10 mieszkań. Mieszkańcy nadal mogą korzystać z zapewnionych przez miasto lokali tymczasowych. Śledztwo w sprawie wybuchu prowadzone jest przez policję pod nadzorem braniewskiej prokuratury.