Skatowali znajomego, a ciało zostawili na drodze. Wszystko stało się nagle, spontanicznie

i

Autor: Shutterstock Skatowali znajomego, a ciało zostawili na drodze. "Wszystko stało się nagle, spontanicznie"

Brutalna zbrodnia

Skatowali znajomego i zostawili na drodze. "Nie mieli poszanowania dla norm prawnych i moralnych"

2023-02-10 10:44

Sąd Apelacyjny w Białymstoku utrzymał wyrok 14 lat więzienia dla dwóch mężczyzn oskarżonych o zabójstwo znajomego. Do brutalnego pobicia doszło jesienią 2021 roku niedaleko Olecka (woj. warmińsko-mazurskie). Ciało poszkodowanego sprawcy zostawili na drodze. 38-latek zmarł kilka dni później w szpitalu. Motywem były prawdopodobnie zadawnione zatargi z przeszłości. Wyrok jest prawomocny. Sędzia Brandeta Hryniewicka tłumaczyła przed sądem, że "obydwaj oskarżeni byli karani, ich tryb życia świadczy o tym, że nie mieli poszanowania ani dla norm prawnych, ani dla moralnych".

Wieliczki. Skatowali 38-latka i zostawili na drodze. Mężczyzna zmarł kilka dni później w szpitalu

Do zbrodni doszło wieczorem 11 września 2021 roku, na drodze między dwoma wsiami w gminie Wieliczki (powiat olecki). Policja otrzymała zgłoszenie o mężczyźnie leżącym na drodze. Pierwszej pomocy - ciężko pobitemu 38-latkowi - udzielali funkcjonariusze z wysłanego na miejsce patrolu. Potem mężczyzna trafił on do szpitala w Ełku, gdzie zmarł trzy dni później.

Na miejscu zbrodni policja zatrzymała do kontroli drogowej samochód, którym jechało dwóch pijanych mężczyzn, obecnie w wieku 37 i 30 lat, podejrzewanych o pobicie. Okazało się, że pojechali oni do innego znajomego i razem z nim wrócili na drogę. Początkowo śledczy postawili im zarzut pobicia i spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Gdy pobity zmarł, zarzuty zmieniono na zabójstwo.

Sprawę w I instancji rozpatrywał Sąd Okręgowy w Suwałkach, który przyjął, że sprawcy działali z zamiarem ewentualnym, skazał obu nieprawomocnie na kary po 14 lat więzienia. Mają oni też zapłacić solidarnie bliskim zmarłego 80 tysięcy złotych w formie częściowego zadośćuczynienia. W ocenie tego sądu, obiektywnie trudno mówić o jakimś sensownym motywie tej zbrodni. Z zebranych w sprawie materiałów wynika, że doszło do kłótni w samochodzie, a poszło o jakieś zatargi, nieporozumienia z przeszłości.

Obrona oskarżonych odwołała się od wyroku. Sąd Apelacyjny nieugięty

Od wyroku odwołali się obrońcy, którzy w apelacji chcieli zmiany kwalifikacji prawnej - z zabójstwa z zamiarem ewentualnym na pobicie ze skutkiem śmiertelnym. W ich ocenie, co podkreślali to też w swoich wystąpieniach sami oskarżeni, nie było zamiaru zabójstwa. Prokuratura chciała utrzymania kar. Sąd Apelacyjny w Białymstoku, który badał odwołanie, uznał, że jest ono bezzasadne i utrzymał wyrok 14 lat więzienia w mocy, tylko nieznacznie zmienił opis czynu. W ocenie sądu odwoławczego, sąd I instancji prawidłowo przyjął, że oskarżeni swoim działaniem bijąc i kopiąc wielokrotnie pokrzywdzonego w głowę i klatkę piersiową spowodowali ciężkie obrażenia, które skutkowały śmiercią.

"Oskarżeni nie mieli poszanowania ani dla norm prawnych, ani dla moralnych"

Jak uzasadniała sędzia Brandeta Hryniewicka, oskarżeni nie kwestionowali swojego udziału w zdarzeniu, wyjaśniali, że chcieli pokrzywdzonego jedynie pobić. - Takim wyjaśnieniom nie można do końca dać wiary, bowiem brutalny sposób pobicia pokrzywdzonego, bestialstwo ich musi być ocenione inaczej, a mianowicie trzeba wziąć pod uwagę, że takie zachowanie należy oceniać w kategoriach działania co najmniej ewentualnym spowodowania śmierci człowieka - podkreśliła sędzia. Dodała, że bijąc pokrzywdzonego z dużą siłą, sprawcy "przewidują, godzą się, że spowodują śmierć człowieka".

Sędzia zwróciła też uwagę na to, że sprawcy w chwili popełnienia przestępstwa byli pod wpływem alkoholu, a taki stan - jak mówiła - "wpływa na zwiększenie zuchwalstwa sprawcy, rozluźnia jego hamulce moralne, zmniejsza także obawy przed odpowiedzialnością".

Podkreśliła też, że oskarżeni nie zainteresowali się ciężko pobitym pokrzywdzonym, zostawili go w niebezpiecznym miejscu, na poboczu drogi, nie wezwali pogotowia, a kiedy udali się do znajomego, to nie prosili o udzielenie pomocy pokrzywdzonemu, a jedynie poinformowanie o fakcie. - Ich zachowanie bardziej świadczy o tym, że sami obawiali się skutków swojego zachowania - dodała sędzia.Hryniewicka mówiła, że wymierzone kary należy uznać za współmierne do stopnia zawinienia oskarżonych. - Obydwaj oskarżeni byli karani, ich tryb życia świadczy o tym, że nie mieli poszanowania ani dla norm prawnych, ani dla moralnych - podkreśliła i nie zgodziła się też z apelacją w zakresie obniżenia wysokości zadośćuczynienia ze względu na sytuację finansową oskarżonych. Hryniewicka podkreśliła, że nie jest to okoliczność decydująca o wysokości zadośćuczynienia od sprawców na rzecz oskarżonych.

Sonda
Czy dożywocie to odpowiednia kara za zabójstwo?
Rok od śmierci psycholog zamordowanej w więzieniu

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki