Namysłów. AFERA po manifestacji Strajku Kobiet! Sanepid nałoży karę 10 tysięcy złotych!?

i

Autor: Przyjazny Samorząd Powiatu Namysłowskiego/fb Namysłów. AFERA po manifestacji Strajku Kobiet! Sanepid nałoży karę 10 tysięcy złotych!?

Namysłów: 10 TYSIĘCY za "donos" burmistrza? AFERA po antyrządowym spacerze [WIDEO]

2020-12-21 15:49

Echa Strajku Kobiet nie cichną i choć w Opolu najprawdopodobniej najliczniejsze protesty są już za nami (ok. 2 tys. uczestników z 29 października), w Namysłowie wciąż trwa spór o manifesty z 25 października. Przyjazny Samorząd Powiatu Namysłowskiego otrzymał wezwanie do zapłaty kary w wysokości 10 tysięcy złotych za "organizowanie zgromadzenia publicznego". Samorząd od organizacji się odcina, a sprawa najprawdopodobniej skończy się przed opolskim sądem.

Spis treści

  1. Namysłowski spór o zgromadzenie pod domem burmistrza
  2. Organizowane, czy nie?
  3. Muffinki i zastraszanie dzieci
  4. "Klaskaliście, kiedy tłum krzyczał J***ć Stawiarskiego"
  5. Sprawa skończy się w sądzie?

Namysłowski spór o zgromadzenie pod domem burmistrza

W niedzielę 25 października w Namysłowie odbył się spacer zwolenników Strajku Kobiet. - To był spontaniczny spacer, mieszkańcy Namysłowa zwoływali się poprzez m.in. nasz profil Przyjaznego Samorządu Powiatu Namysłowskiego. Ogłosiliśmy to w dniu, w którym spacer się odbył - komentuje w rozmowie z SE.pl Lucyna Medyk, wiceprezes stowarzyszenia i radna powiatowa.

10 tysięcy złotych kary za Strajk Kobiet pod domem burmistrza Namysłowa?

Zobacz też: Strajk Kobiet w Opolu. Co za TŁUM! Prezydent na proteście. Tak GORĄCO jeszcze nie było! [WIDEO]

Mieszkańcy Namysłowa spotkali się pod pomnikiem Nike (Plac Wolności), gdzie m.in. radna Lucyna Medyk przemawiała do zgromadzonych, przypominając o obowiązujących zasadach epidemicznych.

- Różni ludzie i organizacje się zwoływały. Tak jak w całej Polsce. Nawet sam komendant namysłowskiej policji zadzwonił do nas, jako stowarzyszenia, informując że policja będzie na tym spacerze. Mówił, że będą pilnować nas i bezpieczeństwa na tym spotkaniu. To była świetna inicjatywa - relacjonuje.

Przy okazji poprzednich spotkań, na spacerach zjawiało się kilkadziesiąt osób. Tym razem było inaczej, pod namysłowską Nike zgromadziło się blisko 2 tysiące osób niezadowolonych z wyroku TK ws. aborcji.

Organizowane, czy nie?

Najbardziej problematyczna wydaje się kwestia "organizacji" spontanicznych przecież spacerów. Lucyna Medyk zaznacza, że w tym charakterze mogła zostać odebrana m.in. przez wygłoszoną przemowę.

Przemawiałam ja i paru kolegów ze stowarzyszenia. Mówiliśmy m.in. o zasadach epidemicznych i szpitalu powiatowym. Przekazywaliśmy informacje o środkach bezpieczeństwa, a burmistrz odebrał to, jakbyśmy byli organizatorami. Kto miał przemawiać? Jestem osobą publiczną, nie bałam się

Po przemowie zgromadzeni przeszli pod biuro senatora Jerzego Czerwińskiego. Tam, po zapaleniu zniczy, spacer miał się zakończyć. Tak się jednak nie stało.

- Gdy doszliśmy do biura P. senatora, społeczeństwo zaczęło się skrzykiwać, że idziemy pod dom Stawiarskiego. Uciszaliśmy ich, co jest na nagraniu, prosiliśmy żeby nie iść, nie wzniecać agresji - zdradza Medyk.

To właśnie zdarzenia sprzed domu włodarza budzą największe kontrowersje. Sam burmistrz w mediach społecznościowych pisze o "najściu" na swój dom:

Wielu z tych osób bardzo dużo pomogłem w trakcie mojej działalności publicznej w ostatnich latach, więc postanowili mi podziękować w taki sposób. [...] Ciekawi mnie, czy Ci ludzie będą się tak samo zachowywać, jak spotkamy się w naszej małej społeczności twarzą w twarz, nie pod osłoną nocy, kapturów, wulgaryzmów [...]

Po wydarzeniach z 25.10. złożył na policji zawiadomienie o ukaranie uczestników za zakłócanie spokoju.

Muffinki i zastraszanie dzieci

- Przed dom wyszedł burmistrz, rozmawiał z tłumem mieszkańców. Na balkonie stała jego żona i jeszcze żartowała, że zaprasza na muffinki - kontynuuje relację wydarzenia Lucyna Medyk.

Tymczasem włodarz zwraca uwagę na "zastraszanie" swoich dzieci, obecnych wtedy w domu: 2, 4, i 13-latka.

Ponadto, Stawiarski - także w mediach społecznościowych - zauważa, że sam jest zwolennikiem kompromisu aborcyjnego (w 2016 roku jako poseł PiS głosował za przyjęciem ustawy antyaborcyjnej). Według burmistrza, w całym zgromadzeniu nie chodziło o Strajk Kobiet, a o "lokalne rozgrywki polityczne".

"Klaskaliście, kiedy tłum krzyczał J***ć Stawiarskiego"

W piątek 30 października burmistrz opublikował fragment z Sesji Rady Powiatu z 28 października, podczas której zapytał przedstawicieli stowarzyszenia o powody "najścia".

- Pod moim domem odbyło się nielegalne zgromadzenie. Nie było atmosfery do rozmowy, były wyzwiska, krzyki, wrzaski. Nie można było wszystkich rozpoznać, ale według identyfikacji było dwóch radnych powiatowych. Przyszedłem tu, żeby z nimi porozmawiać, żeby przekazali mi swoje postulaty - mówił podczas sesji. Także wtedy padła propozycja... muffinek, autorstwa żony włodarza. - Zawsze zapraszam, moja żona muffinki upiekła, także jak macie państwo chwilę czasu to moje drzwi są otwarte, nie ma potrzeby stania pod bramą - dodał.

Spór w Namysłowie jest wielowarstwowy. Burmistrz zwrócił też uwagę na sytuację z 17 października, kiedy kobieta zgłosiła się do szpitala. Kilka dni później umarła.

Usłyszałem od ludzi, że jestem odpowiedzialny za śmierć jednej Pani, która zmarła na zawał. Usłyszałem, że jestem mordercą [...]

Na słowa Stawiarskiego podczas sesji odpowiedziała radna Lucyna Medyk.

Dziękuję za zaproszenie. Skorzystam, lubię muffinki. [...] To są pomówienia. Ja przed Pana domem nie byłam. Przejeżdżałam autem. To nie był protest, a spacer. Nikt nie nawoływał do tego, aby osoby uczestniczące w spacerze udały się do Pana pod dom. To jest udokumentowane, wie Pan, że osoby, które mówiły przez mikrofon uspokajały mieszkańców i gasiły emocje. Ludzie są oburzeni, wychodzą na ulice i walczą o swoją godność. Jako uczestnik tego marszu, nikogo nie namawiałam żeby przed pana domem zrobić taką borutę. Jestem temu przeciwna

Sprawa skończy się w sądzie?

17 grudnia Przyjazny Samorząd udostępnił dokumenty z Państowego Powiatowego Inspektoratu Sanitarnego, który żąda od stowarzyszenia 10 tys. kary na podstawie artykułów dot. zwalczania i zapobiegania zakażeń chorób zakaźnych.

- Domyślamy się, że to po spotkaniu kryzysowym starosty, burmistrza i sanepidu, które odbyło się po marszu. Prawdopodobnie były naciski na policję i sanepid, żeby ukarać stowarzyszenie i osoby prywatne. Przez policję został złożony wniosek o ukaranie do sanepidu, a w sanepidzie postępowania dot. osób prywatnych zostały umorzone - zdradza Lucyna Medyk. Wniosek o ukaranie stowarzyszenia wciąż obowiązuje. Namysłowska policja przesłuchiwała już troje członków organizacji.

Nieoficjalnie ustaliliśmy, że sprawa może skończyć się przed opolskim sądem.

Bombki choinkowe z Kaczyńskim i "J**** PiS". Zobacz, czego Polacy życzą Polakom z okazji świąt. Felieton "Będzie dobrze" Adama Federa, odc. 176 [WIDEO

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki