Zaatakował brata siekierą, ale nie chciał go zabić

i

Autor: Pixabay

Konflikt trwał od lat

Bracia "żyli jak pies z kotem". Kazimierz chwycił siekierę i uderzył Zenona w głowę. Sąd skrócił mu karę

2022-11-17 14:20

Sąd Apelacyjny w Poznaniu obniżył karę Kazimierzowi O., który w sierpniu ubiegłego roku zaatakował siekierą swojego brata. Do tego zdarzenia doszło w miejscowości Jastrzębowo, w gminie Trzemeszno, w czasie kłótni między rodzeństwem. W pierwszej instancji Kazimierz O. został skazany za usiłowanie zabójstwa na 8 lat.

Na karę pięciu lat więzienia skazał w czwartek (17 listopada) poznański Sąd Apelacyjny Kazimierza O., który po kłótni uderzył brata ostrzem siekiery w głowę. Wyrok wydany w czwartek przez Sąd Apelacyjny w Poznaniu jest już prawomocny.

Do zdarzenia doszło 1 sierpnia ub. roku w gminie Trzemeszno w Wielkopolsce. Na terenie gospodarstwa mieszkało trzech braci: Kazimierz i Andrzej, obaj kawalerowie – w jednym domu, zaś Zenon O. z żoną w drugim domu. Według ustaleń śledczych, między 68-letnim Kazimierzem, a 59-letnim Zenonem doszło do sprzeczki. Kazimierz O. miał uderzyć swojego brata ostrzem siekiery w głowę. Poszkodowanego po reanimacji, w ciężkim stanie, zabrał do szpitala śmigłowiec LPR.

Bracia "żyli jak pies z kotem"

Prokuratura oskarżyła Kazimierza O. o usiłowanie zabójstwa brata, a także o kierowanie gróźb wobec bratanicy Beaty A. Proces mężczyzny ruszył w kwietniu tego roku. Kazimierz O. w sądzie nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i odmówił składania wyjaśnień.

Opisując przebieg zdarzenia, Kazimierz O. podkreślił, że poszedł do warsztatu, w którym był Zenon O. Oskarżony miał krzyknąć coś do brata, doszło do sprzeczki słownej. - On wyszedł do mnie z siekierą i tą siekierą machnął tak, że mnie zranił w lewe przedramię. (…) ja się z tych nerwów cofnąłem do swojej drewutni, Zenek za mną nie szedł, on się cofnął do garażu, był mocno pijany. Ja z drewutni zabrałem swoją siekierę, pomiędzy warsztatem a drewutnią jest jakieś 10 metrów. Poszedłem do warsztatu, ale nie wchodziłem do środka, byłem zdenerwowany. (…)Ja go uderzyłem z tego co pamiętam tylko raz i trafiłem go w głowę – podkreślił.

Trzeci z braci, 55-letni Andrzej O., w trakcie składania zeznań przed sądem podkreślał, że nie wie, co było powodem kłótni braci, ale, jak wskazał, „konflikt pomiędzy nimi trwa kilka lat". - Moi bracia Kazimierz i Zenek żyli jak pies z kotem. Ja to w sumie do końca nie wiem, jaki jest powód tych konfliktów – dodał Andrzej O.

Zaledwie po jednej rozprawie sąd okręgowy wydał wyrok. Uznał oskarżonego winnym obu zarzucanych mu czynów i wymierzył mu karę łączną ośmiu lat i sześciu miesięcy pozbawienia wolności. Sąd orzekł także zakaz wszelkiego kontaktowania się oskarżonego z pokrzywdzonym oraz bratanicą przez okres trzech lat, oraz trzyletni zakaz zbliżania się do nich na odległość mniejszą niż 10 metrów. Sąd zobowiązał także oskarżonego do zapłacenia nawiązki na rzecz poszkodowanego w wysokości 5 tys. zł.

Apelacja od wyroku

Sąd Apelacyjny w Poznaniu wydając w czwartek prawomocny wyrok w tej sprawie zmienił kwalifikację prawną czynu. Sędzia Marek Kordowiecki podkreślił w uzasadnieniu wyroku, że najistotniejszą kwestią w tej sprawie „było ustalenie, czy mieliśmy do czynienia z usiłowaniem zabójstwa, czy też przestępstwem tylko i wyłącznie spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu”.

- Sąd pierwszej instancji przyjął, że prokurator miał rację zarzucając oskarżonemu usiłowanie zabójstwa, natomiast w ocenie sądu apelacyjnego to rozumowanie sądu pierwszej instancji jest błędne i rację ma obrońca oskarżonego wywodząc w apelacji, że absolutnie nie ma tu podstaw do przyjęcia takiego zamiaru oskarżonego – powiedział.

- Należy zauważyć, że nie każde uderzenie siekierą, mimo, że jest to bardzo niebezpieczne narzędzie, ma świadczyć o tym, że ten kto uderza chce kogoś zabić. Gdyby przyjąć takie założenie, to również przecież Zenon O. który wcześniej także użył siekiery i także zamachnął się w kierunku oskarżonego, też można by się zastanawiać czy takiej kwalifikacji mu nie przypisać – podkreślił.

Sędzia wskazał też, że zaraz po zdarzeniu oskarżony pobiegł do trzeciego z braci i powiadomił go o zdarzeniu, oraz o tym, że Zenon O. potrzebuje pomocy. - I ta pomoc, dzięki tej właśnie reakcji oskarżonego, nikogo innego, bo nie było bezpośrednich świadków zdarzenia, spowodowała, że brat dzisiaj żyje - podkreślił sędzia.

Wójt o pierwszych chwilach po eksplozji w Przewodowie

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki