Przeżyłem zderzenie z pociągiem

i

Autor: Paweł Jaskółka/SUPER EXPRESS Przeżyłem zderzenie z pociągiem

Cudem przeżył zderzenie z rozpędzonym pociągiem! "Płonąłem jak zapałka" [WIDEO, ZDJĘCIA]

To cud, że Tomasz Włodarczak (35 l.) spod Grodziska Wielkopolskiego w ogóle żyje. Mężczyzna wracał z pracy swoim motorowerem, po nocnej zmianie, nie zauważył, że na przejeździe kolejowym są uszkodzone rogatki i wjechał wprost pod przejeżdżający akurat pociąg. Zawinił też maszynista, bo jechał prawie 80 km na godzinę i znacznie przekroczył dopuszczalną na popsutych rogatkach prędkość. Tomasz Włodarczak mimo krytycznego stanu, poparzenia i licznych złamań wypadek przeżył. Lekarze musieli amputować mu nogę i mężczyzna marzy teraz o dobrej protezie.

Ta historia to doskonały przykład na to, że cuda się jednak zdarzają. Tomasz Włodarczak, były żołnierz, wracał z nocnej zmiany z pracy do domu. Ja co dzień miał do przejechania przejazd kolejowy. Zazwyczaj działały tam światła. W tym samym miejscu, dzień wcześniej, pod szynobus wjechał traktor. Zostały uszkodzone rogatki, a przejazd został oznakowany żółtą tablicą oraz znakiem STOP.

- Nie wiedziałem tego, jechałem trochę na pamięć, gdy zauważyłem, że nie palą się czerwone światła, po prostu chciałem przejazd przejechać - opowiada pan Tomasz.

Niestety, akurat jechał pociąg. Jak ustalił potem Sąd Rejonowy w Grodzisku, maszynista naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu kolejowym, bo wiedząc, że są tam uszkodzone rogatki, powinien zwolnić pociąg do 20 km na godzinę. On tymczasem jechał blisko 80. Maszynista, Roman P., dostał za to nawet wyrok: roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata.

Tymczasem pan Tomasz trafił do szpitala. Lekarze nie dawali dużych nadziei na przeżycie. Wstrząs krwotoczny, ostra niewydolność oddechowa, a do tego poparzenia drugiego i czwartego stopnia od pasa w dół. - Motorower się zapalił od zderzenia, a ja razem z nim - mówi pan Tomasz, który niewiele pamięta z momentu wypadku. - Oblało mnie paliwo, płonąłem jak zapałka - mówi. Oprócz tego pan Tomasz miał złamane oba przedramiona, pogruchotaną miednicę, rady szarpane uda i podudzia i złamaną piszczel. Jakby tego było mało w ranę wdał się gronkowiec i ostatecznie nogę - dla ratowania życia - trzeba było amputować. - Najgorszy był okres śpiączki dla mnie. To mnie zmieniło całkowicie. Nie jestem już tym samym człowiekiem, co przed wypadkiem - smutno dodaje mężczyzna.

Pan Tomasz jednak nie chce się poddać. Zbiera pieniądze na zaawansowaną technologicznie protezę. - Ta, którą mam nie jest dobra niestety - mówi, ale póki co to właśnie tę protezę samodzielnie udoskonala. - Zbieram części do siebie, ale to i tak jest bardzo kosztowane - mówi mężczyzna. - Jeśli nie ma schodów, poruszam się na wózku. Kiedy trzeba, biorę w ręce kule i staram się dokuśtykać na miejsce przeznaczenia - tłumaczy. Żeby dorobić do renty, maluje obrazy. Panu Tomkowi można pomóc w zakupie protezy, wpłacając pieniądze na konto Fundacji Auxilia - można to zrobić TUTAJ.

Pan Tomasz przeżył zderzenie z pociągiem

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki