O sprawie poinformował media Jakub Kraszewski, szef Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku. Wyjaśniając, że przez 10 miesięcy wykorzystał limit przyznany przez Narodowy Fundusz Zdrowia zaznaczył, że ograniczenie finansowania świadczeń zmusza szpital do przesunięcia części z nich na przyszły rok. Chodzi między innymi o oddziały kardiologii, kardiochirurgii, ortopedii i urologii. Zła sytuacja jest również na Śląsku. Podpisane aneksy do kontraktów na listopad i grudzień są mniejsze niż chciały tego szpitale.
Sytuacja jest patowa, a worek z pieniędzmi za chwilę będzie pusty. Narodowy Fundusz Zdrowia już pod koniec października otrzymał dodatkowe 3,5 mld zł z budżetu państwa (dotacja na cały rok wynosiła 35 mld zł) na rozliczenia z placówkami medycznymi. Środki dodatkowe pochodziły z rezerw Kancelarii Premiera i Ministerstwa Finansów. Pacjenci drżą jednak, czy to wystarczy i czy ich leczenie nie zostanie przesunięte.
Sytuacja w Wielkopolsce - jak zapewnia wielkopolski oddział NFZ - jest stabilna.
- Otrzymaliśmy 192 mln złotych, które przeznaczymy na płatności za leki w programach lekowych, chemioterapię oraz nadwykonania nielimitowane - mówi Super Expressowi Marta Żbikowska - Cieśla, rzeczniczka prasowa NFZ w Poznaniu.
Urzędniczka przekonuje, że w Wielkopolsce nie ma żadnych informacji, żeby szpitale odwoływały lub przekładały planowane zabiegi i leczenie. Jakub Szulc, wiceprezes Narodowego Funduszu Zdrowia, poinformował już w październiku, że na leczenie polskich pacjentów i pacjentek teraz brakuje 14 mld zł, a w przyszłym roku będzie to, już na początku roku, 23 mld zł w stosunku do planu finansowego NFZ na 2026 r.
Reformy systemu leczenia w Polsce nie da się więc ominąć szerokim łukiem. Zdaniem ekspertów system i tak jest już na granicy wydolności. Najgorsze jest to, że brak pieniędzy na rozliczenie nadwykonań w szpitalach oraz zagrożenie nierozliczenia wykonanych zabiegów może realnie odbić się na zdrowiu Polek i Polaków.