Żyje z mężem pod jednym dachem jak z obcym człowiekiem. "Odkąd nie dokłada się do życia, przestałam o niego dbać"
Anonimowa kobieta napisała list do redakcji Onetu i wywołała dyskusję w sieci. 40-latka zwierzyła się światu ze swojej zdumiewającej i godnej współczucia sytuacji związanej z kryzysem małżeńskim. Jak opowiada czytelniczka, po 19 latach związku i 9 lat po ślubie jej mąż zaczął ignorować ją i prowadzić pod jednym dachem coś na kształt osobnego gospodarstwa domowego. Jednocześnie opłata kredyt oraz rachunki i ignoruje żonę, nie dokładając się do pozostałych opłat np za jedzenie jej i dzieci. "Odkąd mąż nie dokłada się do życia, przestałam o niego dbać. Gotuję, sprzątam i piorę tylko dla siebie i dzieci. Doszło do tego, że każdy ma swoją półkę w lodówce" - żali się kobieta. "W ogóle nie rozmawiamy. Jak jest jakiś problem, mąż nie chce wspólnie ze mną go rozwiązać, wszystko sam" - dodaje.
"Już dawno bym odeszła, ale gdzie? Mieszkanie jest jego, a mnie nie stać na wynajem dla naszej czwórki"
Jak pisze 40-latka, pracuje jak najwięcej, by utrzymać siebie i dzieci - 10-latka i 15-latkę, ma jeszcze pracującą już, 18-letnią córkę. Tymczasem coraz bardziej uskarża się na zdrowie. Cierpi na przepuklinę kręgosłupa, a niedawno dowiedziała się, że ma raka tarczycy. "Nie wiem, co robić. W domu zamknęłam się w sobie przy mężu, nie rozmawiamy, bo jak chcę, to jakbym mówiła do ściany. Wiele razy prosiłam, żebyśmy poszli na terapię małżeńską, by ratować to małżeństwo, ale mąż odmawia" - pisze czytelniczka Onetu. "Już dawno bym odeszła, ale gdzie? Mieszkanie jest jego, a mnie nie stać na wynajem dla naszej czwórki. Zastanawiam się nad rozwodem. Jestem jeszcze młoda. Chciałabym być szczęśliwa, być dla kogoś ważna, a mąż traktuje mnie jak powietrze. Dzieci założą rodziny, a ja zostanę z nim sama" - pisze kobieta. Powinna odejść mimo wszystko?