senior

i

Autor: pixabay.com

Opiekunka zrobiła ze staruszki WOREK TRENINGOWY! Idzie za to do więzienia

2020-09-23 10:15

Szarpała, biła, wyzywała, obrażała i groziła… Karina G. z Gniezna z chorej 80-latki zrobiła sobie worek treningowy! Za swoje podłe zachowanie pójdzie za kratki i to na 1,5 roku! Sąd Okręgowy w Poznaniu zaostrzył Karinie G. karę 3 miesięcy więzienia, którą orzekł Sąd Rejonowy w Gnieźnie. Sprawa wyszła na jaw, bo zaniepokojona siniakami u staruszki rodzina, zamontowała w domu kamerkę. Nagrany film przeraża!

Karina G. miała być opiekunką pani Ireny, a była jej katem. Staruszka po udarze mózgu nie wstawała z łóżka, była zdana na łaskę innych osób. Przychodziła do niej Karina G. z MOPS z Gniezna, która przez parę godzin dziennie miała odciążyć w obowiązkach rodzinę. – Ta pani miała tylko podać babci śniadanie uszykowane przez moją mamę i umyć po nocy – opowiada pani Kinga Bednarczyk, wnuczka staruszki. Ale zamiast troski i opieki, Karina G. staruszką pomiatała, wyzywała ją i biła. W końcu rodzina zauważyła na ciele babci siniaki, a podejrzenia od razu padły na opiekunkę. Zakup kamery okazał się trafną inwestycją. Filmik, na którym widać, jak Karina G. bije staruszkę po głowie, szarpie, straszy, że wyrzuci na ulicę i pali przy niej papierosy – nagrał się już następnego dnia.

Sprawa trafiła do prokuratury, a potem do sądu za znęcanie się psychiczne i fizyczne nad 80-letnią nieporadną ze względu na wiek i stan zdrowia kobietą. W pierwszej instancji Karina G. usłyszała wyrok 3 miesięcy więzienia. Śledczy nie zgadzali się z tym i chcieli roku więzienia, więc sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Poznaniu. Właśnie zapadł wyrok w tej sprawie. I chociaż Karina G. Ze łzami w oczach próbowała przekonać wszystkich, że żałuje tego, co zrobiła, sąd nie znalazł dla niej żadnych okoliczności łagodzących. - Oskarżona traktowała  pokrzywdzoną jak worek treningowy, w który od czasu do czasu można uderzyć - mówił sędzia Mariusz Sygrela, uzasadniając wyrok i dodając, że w tych zachowaniach po prostu nie było człowieczeństwa. - Podawanie leków wyglądało jak trening koszykarski. Oskarżona wrzucała je podopiecznej do ust. Jeśli wypadały, podnosiła je z ziemi i ponownie wkładała jej do ust - mówił.

Pani Irena niestety nie dożyła sprawiedliwości. W sądzie reprezentowała ją rodzina. Ich pełnomocnik, mec. Radosław Szczepaniak, podkreślał, że surowy wyrok musi być w tym wypadku uzasadniony, aby zapobiegać tego typu sytuacjom w przyszłości.

Lekarze mówili, że jestem gruba, a to bolerioza

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki