Ratownicy medyczni wyrzucili pacjenta z karetki pod przypadkowym domem? To było narażenia zdrowia i życia

i

Autor: Andrzej Rembowski/cc0/pixabay Właściciel firmy transportowej tłumaczy, że ratownicy spełnili życzenie pacjenta, który rzekomo chciał być pozostawiony w tym miejscu.

Skandal w Poznaniu

Ratownicy medyczni wyrzucili pacjenta z karetki pod przypadkowym domem? "To było narażenie zdrowia i życia"

2022-08-11 21:17

Błąd, przypadek, czy celowe pozbycie się chorego? Program "Uwaga! TVN" opublikował nagranie wideo, na którym widać, jak niedołężny pan Władysław po opuszczeniu karetki został pozostawiony przez ratowników medycznych na betonowym podjeździe do budowanego domu. - Leżał na betonie, bez niczego, jak worek kartofli. (...) To było narażenie zdrowia i życia - powiedział przyjaciel pana Władysława. Właściciel firmy transportowej, z którą szpital w Poznaniu ma podpisaną umowę tłumaczy, że ratownicy postąpili zgodnie z rzekomym życzeniem pacjenta.

Poznań. Pacjent porzucony na betonowym podjeździe. "Leżał jak worek kartofli"

Program "Uwaga! TVN" opublikował reportaż dotyczący losów pana Władysława, pacjenta Szpitala Wojewódzkiego w Poznaniu, który po opuszczeniu placówki został porzucony na betonowym podjeździe budowanego domu, w trakcie panujących upałów oraz w momencie gdy wewnątrz budynku nie było nikogo, kto mógłby pomóc samotnemu mężczyźnie. Odnalazł go dopiero jego przyjaciel - pan Bernard. 

- Leżał na betonie, bez niczego, jak worek kartofli. (...) To było narażenie zdrowia i życia - relacjonuje mężczyzna, który pomógł choremu, pozostawionemu przez ratowników medycznych przed przypadkowym domem.

Mówiłem, że tam nie mieszkam, a oni na to: „Wysiadaj”. (...) Źle się czułem, było mi gorąco, chciało się pić. Powiedziałem, żeby zawieźli mnie 400 metrów dalej, do domu, a oni: „A w d…” – dodaje pan Władysław w rozmowie z reporterką "Uwagi!".

Szpital Wojewódzki w Poznaniu ma podpisaną umowę na transport medyczny z firmą zarejestrowaną w Częstochowie. Rzecznik placówki wyjaśnił, że ratownicy otrzymali dokładny adres, pod który powinni zawieźć pana Władysława. Za niewywiązanie się z tego obowiązku dyrekcja szpitala nałożyła już na firmę karę umowną w wysokości 1000 złotych. Lecznica nie wyklucza wyciągnięcia dalej posuniętych konsekwencji, jednak z podjęciem decyzji wstrzymuje się, czekając na dokładne wyjaśnienia ze strony firmy transportowej. 

PRZECZYTAJ: Ks. Michał Woźnicki pożegnał się z wiernymi. Nie chce spotkania z komornikiem

Właściciel firmy tłumaczy: "Ratownicy spełnili wolę pacjenta"

Na rozmowę z dziennikarką "Uwagi!" zdecydował się także właściciel firmy, która realizowała transport pana Władysława. Jego zdaniem ratownicy pozostawili chorego na betonowym podjeździe, ponieważ pacjent miał im rzekomo powiedzieć, że właśnie tego sobie życzy. 

- Jest mi przykro i czekamy na rozwiązanie sytuacji, ale ciężko mi określić, co zaszło nie tak. (...) Ja mówię, że zawinił tutaj czynnik ludzki, ale to wyjaśni prokurator - powiedział pan Łukasz, właściciel firmy, która realizowała transport pana Władysława.

Poznańscy śledczy badają sprawą pod kątem ewentualnego narażenia pacjenta na utratę zdrowia i życia. Z kolei pan Władysław przebywa obecnie w zakładzie opieki leczniczej, znajdującym się przy Szpitalu Wojewódzkim w Poznaniu. 

Sonda
Czy uważasz, że w Polsce służba zdrowia działa sprawnie?
Regularna bijatyka nad jeziorem! Bezwzględna bitwa kobiet

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki