W Polsce z roku na rok Halloween cieszy się coraz większą popularnością. Dzieci, przebrane za duchy, czarownice czy potwory, chodzą od domu do domu, prosząc o słodycze. To czas beztroskiej zabawy i śmiechu. Jednak w tym roku w kilku miejscowościach doszło do niepokojących incydentów, które przypomniały, że nawet niewinne świętowanie może skończyć się groźnie.
W jednym z domów w Trzemesznie (pow. gnieźnieński) rodzice dziesięcioletniej dziewczynki zauważyli coś niepokojącego. W jednym z otrzymanych batonów tkwił metalowy wkręt o długości aż siedmiu centymetrów. Przerażony ojciec natychmiast zgłosił sprawę policji.
Z ustaleń funkcjonariuszy Komendy Powiatowej Policji w Gnieźnie wynikało, że metalowy element był wkręcony do połowy w batonik, a jego opakowanie nie nosiło żadnych śladów naruszenia. To sugerowało, że ktoś otworzył słodycz, wkręcił wkręt, a następnie ponownie starannie zamknął opakowanie.
Sytuacja wydawała się wyjątkowo groźna. Policjanci rozpoczęli czynności procesowe, próbując ustalić, kto mógł dopuścić się tak skrajnie nieodpowiedzialnego czynu. Przełom w sprawie nastąpił szybko.
Okazało się, że za całym incydentem stoją... trzy dziesięcioletnie dziewczynki, w tym właśnie ta, która później „odkryła” niebezpieczny batonik.
Jak ustalili funkcjonariusze, to one wkręciły wkręt w słodycz, traktując to jako niewinny żart. Nie przewidziały jednak, że ich pomysł wywoła ogromne zamieszanie i postawi na nogi służby.
Policja przekazała, że sprawa została przekazana do rewiru dzielnicowych w Komisariacie Policji w Trzemesznie z wnioskiem o wgląd w sytuację rodzinną dziewczynek. Funkcjonariusze przypominają, że nawet „żarty” dzieci mogą mieć poważne konsekwencje, a rodzice powinni szczególnie zwracać uwagę na to, czym bawią się ich pociechy i jakie pomysły realizują.