W jednej chwili ich świat się zatrzymał. To był zwykły dzień – 23 września. Mama wracała z wizyty u dziadków, wioząc dwie córeczki do domu. Tata był w pracy. Nagle huk, chaos, krzyk – wypadek samochodowy zmienił wszystko. Samochód został zmiażdżony. Mama i starsza córeczka Celinka doznały obrażeń, ale to najmłodsza – 19-miesięczna wówczas Anielka – ucierpiała najbardziej. Przestała oddychać, a jej serce stanęło.
– Mama, mimo bólu i szoku, reanimowała własne dziecko. Walczyła o jej życie, aż na miejsce przyleciały helikoptery ratunkowe. Lekarze przywrócili bicie serca, ale stan dziewczynki był dramatyczny. Uraz czaszkowo-mózgowy, uszkodzenie rdzenia kręgowego, całkowite porażenie czterokończynowe i uszkodzenie ośrodka oddechowego - czytamy na stronie internetowej zbiórki.
Dziś Anielka nie rusza rączkami ani nóżkami. Nie potrafi samodzielnie oddychać. Każdy jej oddech wspomaga maszyna.
Ten wypadek zniszczył spokój całej rodziny
Mama, która prowadziła samochód, wciąż żyje tamtym dniem. Starsza siostrzyczka widziała wszystko – huk, chaos, rozłąkę z rodzicami. Potrzebuje pomocy psychologa, by znów poczuć radość dzieciństwa. Tata, choć nie był świadkiem tragedii, każdego dnia walczy z bezsilnością i lękiem o swoje dziewczyny.
Rodzice – Klaudia i Arek Kostro – nie tracą jednak nadziei.
- Patrzymy na naszą córeczkę i serce pęka. Jeszcze niedawno tuliła nas swoimi małymi rączkami… Dziś nie może ich nawet poruszyć. Każdy jej oddech zależy od maszyny. Lekarze mówią wprost – nasza córeczka pozostanie całkowicie sparaliżowana i uzależniona od respiratora. Ale my nie potrafimy się poddać - mówią. Rodzina potrzebuje ogromnego wsparcia, by zapewnić Anielce leczenie i opiekę. - Szukamy każdej możliwej drogi. Sami nie udźwigniemy tych kosztów. Prosimy – pomóżcie nam stworzyć dla niej życie, w którym będzie bezpieczna i kochana. Nasza córeczka zasługuje na to, by żyć – dodają.