Ta zbrodnia wstrząsnęła całą Wielkopolską. W piątkowe późne popołudnie na parkingu przed miejscowym cmentarzem została zaatakowana 33-letnie kobieta. Kobieta przebiegała tamtędy w czasie swojego treningu biegowego i nie spodziewała się napastnika. Została powalona na ziemię i brutalnie wykorzystana seksualnie. Po gwałcie mężczyzna uciekł, a kobieta resztką sił wstała i poszła po pomoc. Pierwszą napotkaną osobę, obolała i zapłakana, poprosiła o zatelefonowanie do męża. To on z kolei zadzwonił na policję. Wtedy ruszyła policyjna obława. Na szczęście kobieta potrafiła opowiedzieć o napastniku mundurowym i mężczyzna po 24 godzinach poszukiwań został złapany. Do wszystkiego się przyznał. - Złożył także wyjaśnienia, które weryfikujemy - mówi Łukasz Wawrzyniak z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Mężczyzna opowiedział śledczym, że przed napaścią na 33-latkę, tego samego popołudnia - próbował zgwałcić 16-latkę, ale ona mu się wyrwała. Wtedy Patryk K. wytypował kolejną ofiarę. Biegaczka nie miała tyle szczęścia, co nastolatka. Nie zdołała się wyrwać.
CZYTAJ: To on zgwałcił biegaczkę! Znamy szczegóły brutalnej napaści [WIDEO]
Dotarliśmy do jednej z kobiet, która była kiedyś związana z Patrykiem K. Kobieta opowiedziała nam, że mężczyzna znany był ze swojej brutalności wobec kobiet. - Brał siłą, a potem zdradzał - mówi i prosi o zachowanie anonimowości. Kobieta teraz żałuje, że nie zgłosiła policji zachowania swojego byłego partnera. - Gdy miał ochotę na seks - przyjeżdżał do mnie i bez względu na okoliczności, robił co chciał. Nawet na ulicy i siłą - mówi kobieta. Patryk K. dorywczo pracował na budowie, ale zarabianie pieniędzy najwyraźniej nie było sensem jego życia. Alimenty na dwoje dzieci z poprzednich związków płacił sporadycznie i jak mówi jedna z kobiet, niestety w ogóle nie interesował się maluchami. Teraz mieszkał z partnerką w Skokach, z którą również ma małe dziecko.
Mimo że mężczyzna przyznał się do przestępstwa przed śledczymi, jego rodzina i najbliżsi nie wierzą w jego winę. - Gdyby to on zrobił, to by uciekł z miasta, a on przecież normalnie funkcjonował - mówią. Prokuratura nie ma żadnych wątpliwości. - Patryk K. usłyszał dwa zarzuty: usiłowania gwałtu i gwałtu - mówi Łukasz Wawrzyniak.