Tadeusz M. w chwili zatrzymania miał dwa i pół promila alkoholu we krwi. W takim stanie kierował dźwigiem na placu budowy Dworca Głównego w Poznaniu. Maszyna przewróciła się na konstrukcję powstającego budynku. Ucierpiały dwie osoby - jedna została ciężko ranna, druga zmarła w szpitalu. Sąd zdecydował, że Tadeusz M. jest winny i musi spędzić za kratkami 3 lata.
Wypił po wypadku?
Do wypadku doszło na budowie dworca w grudniu 2011 roku. Oskarżony sterował 50-tonowym dźwigiem, który nagle przewrócił się na konstrukcję. W zasięgu spadającej maszyny znalazło się dwóch pracowników budowy - jeden z nich nie przeżył wypadku. Operator dźwigu, Tomasz M., zbiegł z miejsca wypadku. Później jednak pojawił się na komisariacie. W jego krwi było 2,8 promila alkoholu. Mężczyzna tłumaczyć, że pił już po wypadku.
- Jako podstawową okoliczność obciążającą, sąd przyjął fakt popełnienia przez oskarżonego tego czynu w stanie nietrzeźwości. Negatywny wpływ na wymiar kary miała również okoliczność, że oskarżony Tadeusz M. po zdarzeniu opuścił teren budowy - uzasadnia sędzia Agata Adamczewska
Obrona oskarżonego twierdzi, że wyrok jest zbyt wysoki. Mężczyzna w końcu nie przemieszczał się dźwigiem, a jedynie nim sterował...
Posłuchajcie, jak komentuje wyrok adwokat Krzysztof Urbańczak, który zapowiada odwołanie w tej sprawie. Na rozprawie był nasz reporter, Kuba Krzyżański.
Prokurator wnioskował o 8 lat pozbawienia wolności dla Tadeusza M. Ostatecznie skąd skazał mężczyznę na 3 lata więzienia. Dodatkowo przez 5 lat oskarżony nie będzie mógł prowadzić pojazdów.