Problemy rodziny adopcyjnej

Pani Joanna walczy o alimenty dla 8-letniej Wikusi. "Chciałabym, żeby moja wnuczka wyjechała na wakacje"

2024-03-06 16:27

Joanna Respondek z Pruchnika (powiat jarosławski) sama została rodziną zastępczą dla swojej wnuczki. Jej córka i ojciec dziecka nie są w wstanie zająć się dziewczynką, więc trudu wychowania podjęła się babcia. Kobieta uważa, że chociaż w Polsce mówi się bardzo dużo o pomocy rodzinom zastępczym, to ona z problemami została sama. Więcej w dalszej części artykułu.

Pani Joanna wzięła pod opiekę swoją wnuczkę

51-letnia Joanna Respondek przez wiele lat mieszkała na Śląsku i tam prowadziła różne biznesy. W Pruchniku zajmowała się fryzjerstwem i branżą beauty. Kobieta wraz ze swoim byłym już mężem wychowywała jedną córkę. – Zrobiłam dla niej wszystko by się kształciła. Miała prywatne lekcje, perfekcyjnie mówi w trzech językach. Na początku myślałam, że pójdzie w moje ślady i również zajmie się fryzjerstwem. Był czas, że naprawdę świetnie się zapowiadała. Współpracowała z bardzo znanymi specjalistami z branży – opowiada w rozmowie z "Super Expressem" pani Joanna.

Potem jej córka zaszła w ciążę. Przyszła pracować do pani Joanny. – Również wtedy pomagałam jej jak mogłam, ale niestety dziecko, które urodziła nie było dla niej najważniejsze na świecie. Nie dbała o nią należycie, zostawiała samą. Potem przyszła agresja – wspomina pani Joanna.

51-latka zwraca też uwagę na nieciekawe towarzystwo, które - w jej ocenie - "ściągnęło na dół" córkę.  Narkotyki i alkohol stały się codziennością dla córki pani Joanny. Kilkukrotne próby pomocy nie pomagały. – Niestety ona była coraz bardziej agresywna i obca – wspomina kobieta. Córka pani Joanny miała pobić m.in. własną, niepełnosprawną babcię. Na niewiele zdawały się interwencje policji. Córce pani Joanny założono niebieską kartę. Pani Joanna miała jeden cel - ratować wnuczkę.

Sądowa walka pani Joanny

Ona nie mogła zostać z moją córką. Ojciec dziecka też okazał się nieodpowiedzialną osobą. Wystąpiłam do sądu o pozbawienie ich praw rodzicielskich i by wnuczka Wiktoria została ze mną. Sąd przychylił się do tej prośby – relacjonowała kobieta. Joanna Respondek została rodziną zastępcza dla wnuczki, gdy ta miała zaledwie 4 latka. Kobieta wspomina, że od tego momentu trwa jej nieustanna gehenna i toczenie batalii sądowych. Babcia wyliczyła, że miesięcznie utrzymanie 8-letniej wnuczki kosztuje ją minimalnie 5 tysięcy złotych. (wyżywienie, opłaty, korepetycje, ubrania, rozrywka, zdrowie, edukacja) Pieniądze, które otrzymuje od Państwa to 800+ na dziecko, 900 zł jako rodzina zastępcza, oraz 800 zł alimentów od biologicznego ojca dziecka, które dwukrotnie były zmniejszane. Kobieta chciałaby, by jej były mąż, dziadek Wiktorii również zaangażował się w wychowanie wnuczki i płacił na nią. – Dziadek ze strony ojca dziecka wysyła wnuczce prezenty, odwiedza ją, interesuje się Wikusią. Mój były mąż nie. Uważam, że powinien mi pomóc przy wychowaniu wnuczki. Sama zdecydowałam się nią zajmować. Kocham ją ponad życie i wszystko jej poświęcam. Mój były mąż ma bardzo wysoką emeryturę. To również jego wnuczka. Ja prowadzę swój salon – żali się pani Joanna.

Kobieta zwraca uwagę, że sama musi się wszystkim zająć. Jeśli poprosi kogoś o pomoc, np. przy wnuczce, musi zapłacić. – Chciałabym, żeby dziadek Wiktorii partycypował w kosztach utrzymania, a sąd w Jarosławiu uznał, że chociaż jest z czego wziąć te alimenty (emerytura mojego byłego męża) to tego nie zrobi! Uznając, że zawyżam koszty utrzymania dziecka, oraz, że 3 tys. zł, które przekazała mi moja córka w sumie przez te 4 lata są wystarczające na potrzeby ośmiolatki. Na cały ten czas kiedy u mnie przebywa! Przecież to absurd! – oburza się pani Joanna.

Walka o alimenty dla 8-letniej Wiktorii

Babcia Wiktorii, która jest jej rodziną zastępczą, sama opiekuje się też niepełnosprawną matką i prowadzi działalność. Kobieta zaznacza też, że sama musi mierzyć się z - jak to określiła - z nieprzychylnością sądu. Na jednej z rozpraw sędzia z jarosławskiego sądu miała obarczyć 8-letnią Wiktorię kosztami rozprawy (120 zł), które dziewczynka miała zapłacić dziadkowi. Joanna Respondek przed jarosławskim sądem walczyła o alimenty na wnuczkę od swojego byłego męża, bo córka, czyli biologiczna matka dziewczynki, jest poza granicami kraju, nie ma z nią poprawnego kontaktu i jest całkowicie nieściągalna jeśli chodzi o finanse. Przez cztery lata mieszkania u babci córka Pani Joanny zapłaciła na swoją córkę tylko 3 tys. zł. Sąd Rejonowy tych alimentów nie przyznał.

- 14 grudnia przed Sądem Rejonowym w Jarosławiu zapadł wyrok w tej sprawie. Sąd uznał, że powódce nie należą się dodatkowe środki pieniężne z tytułu alimentów od dziadka, gdyż dziecko, którym opiekuje się babcia nie żyje w niedostatku. Pieniądze, które otrzymuje z alimentów od rodziców i oświadczenia od państwa są wystarczające na utrzymanie dziecka, a podane koszty utrzymania dziecka, zawyżone przez opiekunkę - podała sędzia Małgorzata Reizer, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Przemyślu.

14 lutego do Sądu Okręgowego w Przemyślu trafiła apelacja Joanny Respondek w tej sprawie, która nie zgadza się z tym wyrokiem. Kobieta jest też oburzona faktem, że sąd zasądził od jej wnuczki koszty sądowe, które dziewczynka ma przekazać dziadkowi. Sędzia Małgorzata Reizer potwierdziła, że jarosławski sąd zasądził od małoletniej Wiktorii koszty sądowe w wysokości 120 zł na rzecz pozwanego dziadka. Joanna Respondek uważa również, że jarosławska sędzia od początku była jej nieprzychylna i dlatego nie otrzymała alimentów od dziadka na wnuczkę którą sama wychowuje. Kobieta zapowiada dalszą walkę, gdyż jak zaznacza, jej wnuczka nie ma kochających rodziców, a zabieranie jej prywatnego douczania dziecka i możliwość wyjazdów na wakacje i ferie na które obecnie nie stać kobiety jest bulwersujące.

Chcę by moja wnuczka jeździła na wakacje jak inne dzieci

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki