- W podkarpackim lesie, w trudno dostępnym terenie, rozbił się śmigłowiec, co doprowadziło do tragicznej śmierci dwóch osób.
- Świadek zdarzenia opowiada o gęstej mgle, która mogła utrudnić widoczność, a służby badać będą przyczyny wypadku.
- Co doprowadziło już wiadomo?
Śmigłowiec rozbił się w lesie. Dramatyczne szczegóły katastrofy
Do tragicznego wypadku doszło w sobotę, 29 listopada, w godzinach popołudniowych. Śmigłowiec Robinson R44 runął na ziemię w lesie, na terenie miejscowości Cierpisz, w powiecie łańcuckim, niedaleko Rzeszowa. Ofiarami katastrofy lotniczej jest dwóch mężczyzn, mieszkańców powiatu przeworskiego w wieku 41 i 44 lat. Byli ze sobą spokrewnieni.
Informację o samym zdarzeniu rozwinęła podkom. Magdalena Żuk z Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie. „Pierwsze informacje, które wpłynęły do służb, dotyczyły pożaru lasu. Helikopter rozbił się w lesie, w trudno dostępnym terenie. W wypadku zginęły dwie osoby” – przekazała w rozmowie z Onetem podkom. Żuk.
Na miejscu tragedii natychmiast pojawiły się liczne zastępy straży pożarnej. Ich głównym zadaniem było ugaszenie płonącego śmigłowca oraz zabezpieczenie terenu. Służby sprawdziły również okolicę, aby upewnić się, że w wyniku katastrofy nie ucierpiały inne osoby.
Gęsta mgła i utrudnione działania służb
Przyczyny katastrofy lotniczej pod Rzeszowem pozostają na razie nieznane. Okoliczności zdarzenia badać będzie policja, prokuratura oraz Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych (PKBWL).
- W chwili obecnej na miejscu obecny jest prokurator i Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych (PKBWL). Prowadzone są niezbędne czynności procesowe - przekazał nam mł. asp. Tomasz Domka z Komendy Powiatowej Policji w Łańcucie. Ze względu na trudny teren - miejsce zdarzenia oddalone jest około 700 metrów od drogi - i fatalną widoczność, czynności są utrudnione.
Jak relacjonował w rozmowie z TVN24 jeden ze świadków, w momencie wypadku także panowała bardzo gęsta mgła. „Mgła była tak gęsta, że nie było widać nic na pięć metrów. Słyszałem, że coś leciało. Widać nie było nic, bo była mgła. Przeleciało i wróciłem do pracy. Zaraz dostałem telefon, że coś się wydarzyło, że blisko nas spadł helikopter” – opowiadał mężczyzna.
Polecany artykuł: