piękny gest

Malutki Maksiu zmarł na wakacjach. Miał 17 miesięcy. Teraz rodzice zrobili niezwykłą rzecz

2023-08-11 14:25

Maja Marusiak i Mariusz Panek z Łańcuta przeżyli tragedię, która na zawsze odmieniła ich życie. W 2020 roku wyjechali nad polskie morze na urlop ze swoim 17-miesięcznym synkiem Maksiem. Chłopiec pod koniec wyjazdu źle się poczuł, więc rodzice udali się z maluszkiem do szpitala w Pucku. Tam zostali uspokojeni przez lekarza i odesłani do domu. Rodzina wróciła na Podkarpacie, kilka godzin później malutki Maksiu zmarł. W trzecią rocznicę tych tragicznych zdarzeń rodzice chłopca chcą pomagać innym rodzinom, którzy stracili dziecko, tak jak oni.

O tej tragedii pisaliśmy kilkukrotnie od 2020 roku. Rodzina Maja Marusiak i Mariusz Panek z synkiem Maksiem wyjechała na wakacje nad polskie morze. 17-miesięczny chłopiec pod koniec wakacji źle się poczuł. Problemy zaczęły się dwa dni przed wyjazdem.

– Synek dostał wodnisty katarek, ale początkowo nie niepokoiliśmy się tym zanadto, bo już wcześniej taki miewał, szczególnie jak ząbkował – opowiadała pani Maja. Następnego dnia chłopiec poczuł się gorzej. – Był marudny, rozdrażniony. Miał stan podgorączkowy i zaczął ciężko oddychać, tak charczeć – przyznają rodzice chłopca. – Nie tyle niepokoił nas katarek, co właśnie ten oddech synka. A gdy przyłożyłam mu rękę do piersi, wyczułam, że drga przy oddechu. Nigdy wcześniej czegoś takiego u niego nie widziałam. Maksio wcześniej raczej nie chorował. Antybiotyk dawałam mu może ze dwa razy w życiu – opowiadała pani Maja.

Rodzice postanowili pojechać do lekarza. Udali się do puckiego szpitala. Tam lekarka stwierdziła, że dziecko ma infekcję krtani i odesłała chłopca bez wykonywania szczegółowych badań do domu. Maluszek dostał jeszcze zastrzyk. Następnego dnia rano Maksiu już nie żył. Rodzina zmarłego dziecka ciągle walczy o sprawiedliwość i dokładne wyjaśnienie sprawy śmieci chłopca oraz zbadanie tego, czy w puckim szpitalu można było zrobić dla niego coś więcej.

Rodzice Maksia założyli fundację

Trzy lata po tych tragicznych zdarzeniach rodzice Maksia zarejestrowali Fundację „Razem na MAKS-a, silni po stracie”, która ma wspierać rodziców w żałobie.

Maja Marusiak i Mariusz Panek zamieścili poruszający wpis o swoim bólu, przeżyciach i w końcu o działaniach jakie podjęli, by uczcić pamięć swojego malutkiego synka.

-08.08.2023r. - dziś mijają 3 lata od śmierci naszego ukochanego Synka Maksia.… 1095 dni ogromnej tęsknoty, która trwa prawie dwa razy dłużej niż czas, który mogliśmy być razem i cieszyć się sobą. Dzisiejszy dzień jest jednak dla nas wyjątkowo szczególny, gdyż właśnie dziś, jako pomnik dla naszego Synka powołaliśmy do życia Fundację „Razem na MAKS-a, silni po stracie”. Fundację, której nadrzędnym celem będzie wspieranie osób, które znalazły się w trudnym położeniu życiowym spowodowanym utratą dziecka. Śmierć dziecka jest zawsze największą tragedią, jaka może spotkać rodziców. Niestety kultura, w której zostaliśmy wychowani i żyjemy, w której śmierć dziecka często jest tematem tabu, nie jest wspierająca dla osieroconych rodziców. O śmierci dziecka nie umiemy rozmawiać, boimy się, unikamy tego tematu. Wiemy, że gdzieś tam taka śmierć się „wydarza”, ale to nigdy nie dotyczy nas, czy bliskich nas osób. Wszyscy boimy się śmierci, kto by chciał o niej po prostu rozmawiać? Po odejściu naszego Maksia przekonaliśmy się, jak trudno na nowo jest odnaleźć spokój, poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa, a nawet zdobyć się na niewymuszony uśmiech. I, że nieprawdą jest, że czas leczy rany, a jedynie jego upływ pozwala przystosować się do zaistniałej sytuacji. Kierując się osobistymi odczuciami i własnym doświadczeniem, naszym ogromnym pragnieniem jest stworzenie bezpiecznej przestrzeni (stacjonarnej, wirtualnej), w której każdy potrzebujący otrzyma zrozumienie i życzliwość oraz poczucie, że nie jest sam. Przestrzeni, w której o śmierci będziemy rozmawiać, jako o naturalnym i nieodłącznym etapie życia, a o naszych dzieciach z radością, miłością, łzami, czasem złością i gniewem, bo pozostaliśmy tu bez nich. Przestrzeni, w której wspólnie będziemy próbować nadawać sens, temu co nas spotkało, lub po prostu uznamy, że największym sensem było życie naszych dzieci, niezależnie jak długo trwało. Przestrzeni, w której będziemy przeciwdziałać poczuciu wykluczenia społecznego w związku z przeżywaną żałoba i stratą, oraz prowadzić działania mające na celu przywrócenie osób dotkniętych stratą do satysfakcjonującego funkcjonowania w codziennym życiu. Przestrzeni pełnej współodczuwania i zrozumienia. Nadchodzącą jesień poświęcimy na organizację naszej Fundacji. Jest to dla nas obszar nowy, ale Maksio przepełnia nasze serca nadzieją i radością, więc nie może się nie udać. O wszystkich krokach będziemy na bieżąco Was informować. Kochani wspierajcie nas, bądźcie z nami- jeżeli ktoś chciałby do nas się przyłączyć i wspomóc nasze działania, będzie nam miło. Jeżeli będziecie wiedzieć, ze ktoś potrzebuje pomocy - POWIEDZCIE MU O NAS Darem śmierci jest odkrycie, że miłość trwa dłużej niż życie tego, kogo kochamy. MAKSIU KOCHAMY CIĘ PONAD CAŁY TEN CZAS, KTÓRY NAS DZIELI. PROWADŹ NAS DALEJ - napisali poruszeni rodzice.

O szczegółach można porozmawiać z nimi m.in. na portalu społecznościowym Facebook, gdzie prowadzą konto o nazwie: Dla Maksia lub mailowo: [email protected].

Nasz syn zmarł kilka godzin po wizycie w szpitalu
Sonda
Boisz się śmierci?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki