BIESZCZADY

i

Autor: Facebook Fot. Fundacja Bieszczadzka Organizacja Ochrony Zwierząt. Wolontariusze uratowlai psa i człowieka.

Rowerem z Medyki do Rosji i USA. Wycieńczony 35-latek dzielił się padliną z psem. Niewiarygodne spotkanie w Bieszczadach

2022-04-27 11:28

Fundacja Bieszczadzka Organizacja Ochrony Zwierząt na swoim profilu w mediach społecznościowych podzieliła się niezwykłą historią. Wolontariusze i weterynarze tej jednostki chcieli interweniować w sprawie psa, okazało się, że pomogli nie tylko zwierzęciu, ale i zaginionej, chorej osobie. Ich czujność być może ocaliła mężczyznę.

Do zdarzenia miało dojść 26 kwietnia 2022 roku. Fundacja  Bieszczadzka Organizacja Ochrony Zwierząt poinformowała, że dostała informację o skrajnie wymęczonym psie, który jest prowadzony na smyczy przez 35-latka, podróżującego rowerem.

- Zostaliśmy poinformowani przez funkcjonariusza Straży Granicznej w Ustrzykach Górnych, iż napotkali oni dziwnie zachowującego się 35-letniego mężczyznę, który podróżuje rowerem prowadząc/ciągnąć za sobą psa. Z dalszych informacji wynikało, że mężczyzna podróżuje w ten sposób od dłuższego czasu, a psa znalazł nieopodal Sochaczewa. Zwierzę jest skrajnie wymęczone i posiada liczne otarcia i uszkodzenia łap, jednak mężczyzna nie do końca zdaje sobie z tego sprawę! Natychmiastowo udaliśmy się na miejsce, kontaktują się również bezpośrednio z policją- pisze Fundacja.

Jak relacjonują wolontariusze: "na miejscu zaskoczyło ich praktycznie wszystko". Pies, jak się okazało, był faktycznie skrajnie wycieńczony, głodny i nie miał siły nawet wstać, aby napić się wody.  Miał uszkodzone poduszki łap i liczne otarcia i skaleczenia,  będące ewidentnie efektem długiej i trudnej podróży. (Według uzyskanych informacji został znaleziony/zabrany z miejscowości Antosin – okolice Sochaczewa). Okazało się jednak, że nie tylko pies wymaga pomocy. 

Zobacz też: Liczba mieszkańców Rzeszowa wzrosła o 53 procent! Zamieszkało tu ponad 100 tys. uchodźców z Ukrainy

Kaczka Alina w tarapatach

-Mężczyzna docelowo kierował się na przejście graniczne w Medyce, aby kolejno dostać się na Ukrainę, dalej do Rosji i przez ten kraj dotrzeć do Stanów Zjednoczonych! Nie posiadał przy sobie telefonu, zegarka i innych udogodnień technologicznych. Tylko kilka rzeczy pierwszej potrzeby, paszport i trochę karmy dla psa. Z tego co mówił, do tej pory żywił się tym, co znalazł w śmieciach, albo padniętą zwierzyną, miiał zjadać m.in. zające, sarny itp. dzieląc się z psem. Poznaliśmy również jego historię pieszej podróży po Szwecji i deportacji z tego kraju, a także wiele więcej. Niestety, jego splątanie, niespójność niektórych przekazywanych informacji, a do tego również zmęczenie czy chociażby sygnet, wrośnięty głęboko w skórę palca, powodując bolesna ranę, wzbudziły nasz niepokój i zadecydowały o tym, że na miejsce po konsultacji z policją musiało zostać wezwane pogotowie, celem zarówno oceny stanu zdrowia mężczyzny jak i bezpośredniego udzielania pomocy medycznej- relacjonowali przybyli na miejsce wolontariusze.

Między czasie, wolontariusze  wytłumaczyli podróżnikowi, iż pies nie tylko nie może, ale nie jest w stanie z nim dalej podróżować i zasadne byłoby udzielenie mu pomocy weterynaryjnej, którą  w tym przypadku mogliby zapewnić pracownicy Fundacji Bieszczadzkiej Organizacji Ochrony Zwierząt. Mężczyzna zgodził się, aby udzielić psu pomocy. Kiedy na miejsce dotarła karetka pogotowia ratunkowego, a ratownicy medycznie przeprowadzili wszystkie czynności, zapadła decyzja o przewiezieniu mężczyzny do szpitala. Wymagał on pomocy chirurgicznej  oraz dogłębnej diagnostyki.  W związku z tym faktem, na miejsce wezwana została również policja, by zabezpieczyć pozostałe rzeczy mężczyzny.

Polecamy: Potrzebują milionów, by uratować Polę. Bez tego leku nie dożyje 2. urodzin [WIDEO, GALERIA]

- Coś jednak nie dawało nam spokoju, dlatego w drodze powrotnej podjęliśmy wszelkie możliwe działania, celem uzyskania dodatkowych informacji o niecodziennym podróżniku. Nie widniał on w krajowych bazach, jednak udało się ustalić, że mężczyzna zaginął w Szwecji, w lutym bieżącego roku i był poszukiwany przez tamtejsze służby jak i również Fundację Itaka. Jeszcze w ciągu tych kilkunastu minut drogi do Ustrzyk Dolnych, udało się nam bezpośrednio skontaktować z matką mężczyzny, która poinformowała nas, że jej syn cierpi na schizofrenię paranoidalną jednak odstawił leki i pomimo ubezwłasnowolnienia, udało mu się na jesień 2021 wyjechać do Szwecji – w lutym 2022 zaginął. Bezzwłocznie przekazaliśmy informacje do KPP w Ustrzykach Dolnych  i bezpośrednio do szpitala - podaje Fundacja  w mediach społecznościowych.

Szczęśliwy finał historii

W taki sposób odnaleziono zaginionego mężczyznę, który otrzymał odpowiednią pomoc, podobnie jak pies, który trafił pod opiekę Fundacji. 

- Finał tej historii mimo, że nieprawdopodobny uważamy, że jest szczęśliwy – mężczyzna został zabezpieczony celem powrotu do leczenia, rodzina odnalazła syna, a pies trafił pod nasza opiekę i mamy nadzieję, że po podleczeniu, niebawem uda się ustalić jego właściciela (mężczyzna nie chciał źle, on chciał pomóc i zaopiekować się zwierzęciem, ale z powodu swojej choroby zrobił to w nieco niewłaściwy sposób)- podsumowali wolontariusze   Fundacji Bieszczadzkiej Organizacji Ochrony Zwierząt.

Sonda
Czy adoptowałeś(aś) kiedykolwiek zwierzę?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki