Pitbull zagryzł Kamila. Kolejna rozprawa w przemyskim sądzie. Biegli wydali opinię o psach [ZDJĘCIA]

i

Autor: Beata Olejarka/SE Dziś (piątek, 22.10.2021) w Przemyślu odbyła się kolejna rozprawa dotycząca tragicznych wydarzeń sprzed roku

Pitbull zagryzł 12-letniego Kamila. Agresja była wyuczona? Miażdżąca opinia biegłych! Padły mocne słowa

Dziś (piątek, 22.10.2021) w Przemyślu odbyła się kolejna rozprawa dotycząca tragicznych wydarzeń sprzed roku. 12-letni Kamil poszedł ze swoim kolegą Szymkiem do jego mieszkania. Tam rzucił się na niego pies, pitbull, który zagryzł chłopczyka na śmierć. Dziś w sądzie usłyszeliśmy miażdżącą opinię dotyczących psów Mariusza S.

Dramat, który wydarzył się rok temu (a dokładnie 28 września 2020 roku) bloku przy ul. Joachima Lelewela w Przemyślu wstrząsnął chyba każdym, kto o nim usłyszał. Przypomnijmy, historia miała niewinny początek. 12-letni Kamil odwiedził swojego kolegę, Szymka. W mieszkaniu, do którego przyszli nie było dorosłych. Były za to dwa psy Jocker i Katalaja. Niestety, w tym miejscu historia przybiera makabryczny zwrot. Jeden z psów rzucił się na chłopca. Kamil trafił do szpitala, jednak przegrał walkę o życie. Zmarł 1 października 2020. Ranny został również Szymon, jednak jego obrażenia były mniejsze.

Właścicielem psów był Mariusz S. (50 l.). Zwierzęta w dzień tragedii trafiły do schroniska, a ich właściciel do aresztu, z którego w późniejszym czasie został zwolniony. Akt oskarżenia przeciwko Mariuszowi S. trafił do sądu w dniu 18 czerwca. Mężczyzna był w przeszłości karany za przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu. We wrześniu 2021 w Sądzie Okręgowym w Przemyślu ruszył proces Mariusza S. Na pierwszej rozprawie oskarżony płakał i tłumaczył, że nie wiedział on, że na utrzymywanie psów rasy niebezpiecznej potrzebne jest pozwolenie.

Zobacz też: Mama Kamila, którego zagryzł pitbull: właściciel nigdy nie przeprosił, wyzywał mnie na zakupach

Dalsza cześć artykułu poniżej galerii zdjęć:

Sąsiadka: psy nie zawsze miały kaganiec na spacerach

W Sądzie Rejonowym w Przemyślu rozprawa rozpoczęła się w piątek o godz. 8.30. Jako pierwsza zeznawała dziś 16-letnia Wiktoria, która jest sąsiadką Mariusza S. Nastolatka była mocno przestraszona i nie chciała zeznawać. Powiedziała przed sądem, że kilka miesięcy przed tragedią, psy miały być wyprowadzane przez Szymka i uciekły. Wówczas jeden z nich biegł za znajomym 16-latki. Pies go nie ugryzł, ale jak stwierdziła "rzucał się" do dziecka. Z kolei inna sąsiadka twierdzi, że psy były wyprowadzane raz przez Mariusza S., raz przez Szymka. Psy na spacerach czasem miały kaganiec, a czasem nie.

Lekarz weterynarii, który dziś zeznawał, stwierdził, że ciężko mówić o rasowości psów, jeśli właściciel nie ma dokumentów z Polskiego Związku Krynologicznego. Według jego opinii, psy nigdy nie zdradzały symptomów wskazujących na to, że mogą zaatakować człowieka. Jak stwierdził, psy nie były zaniedbywane czy bite, wręcz przeciwnie, były czyste, odżywione i zadbane.

 

Behawiorystka agresja to nietypowe zachowanie dla psiego podrostka

Biegła behawiorystka w Sądzie Rejonowym w Przemyślu zaznaczyła, że w jakiejkolwiek sytuacji między psem a dzieckiem, odpowiedzialny jest właściciel zwierzaka.

- Niezależnie od sytuacji, która się wydarzy między dzieckiem, a psem, zawsze odpowiedzialny jest opiekun psa. Niezależnie od zachowania dziecka, to na opiekunie ciąży obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa - mówiła dziś biegła Eliza Dołżańska-Pietrzak.

Obserwacja psów Mariusza S. odbyła się w schronisku w Przemyślu, jak zaznaczyła w sądzie behawiorystka, w warunkach, które dla każdego psa są warunkami stresującymi. Suczkę, Katalaję ciężko było poddać obserwacjom, ponieważ nie opuściła budy, w której się znajdowała. Z kolei samiec był agresywny.

- Jak wynika z mojej obserwacji, samiec był agresywny. Podczas obserwacji był pewny, wiedział co chce zrobić, gdzie zaatakować. To nietypowe zachowanie dla psiego podrostka - zeznała.

Jak twierdzi, takie zachowanie może wynikać z choroby neurologicznej, jednak takiej nie zaobserwowała, dlatego mogą to być wyuczone zachowania.

Czytaj również: Pitbull zagryzł Kamila. Ruszył proces właściciela psa, a w internecie rozpętało się piekło

Biegła behawiorystka: Pies, który nie został nigdy uderzony, nie powinien reagować agresją na podniesioną rękę

-W aktach policyjnych była informacja o diecie psów: kasza z mięsem. To absolutnie nie jest dieta dla takiego psa. Jednak jeżeli psy były karmione raz dziennie, a najlepiej 2 razy dziennie, nie chodziły głodne, to dieta nie ma większego znaczenia względem czynu dokonanego przez te psy - zaznaczyła.

Pies, który nie został nigdy uderzony, nie powinien reagować agresją na podniesioną rękę.

- Pies, który nie został nigdy uderzony, na gest podniesionej ręki lub rąk będzie reagował zaciekawieniem. Pies, który ma takie doświadczenia, że podniesiona ręka oznacza uderzenie lub karę, będzie się bronił - mówi biegła.

Jak zaznacza, w aktach można przeczytać, że dzieci jeździły na psie, a to wywołuje u psa zachowanie wysoce stresogenne. "Po czymś takim dzieci zaczynają się psu kojarzyć negatywnie".

Skrajnie nieodpowiedzialne według behawiorystki jest karmienie psów w jednym pomieszczeniu. Psy każdej rasy niezależnie od wieku, rasy, typu powinny być karmione w osobnych pomieszczeniach.

Czytaj również: Pitbull zagryzł chłopca na śmierć. Oskarżony tak płakał, że przerwano rozprawę

Sonda
Jaka kara dla właściciela pitbulla, który zagryzł chłopca na śmierć?

Dlaczego psy zaatakowały Kamila?

Według opinii biegłych, jeśli psy wcześniej miały jakikolwiek, chociażby najmniejszy epizod agresji podczas nieobecności domowników w domu (a te, jak wynika z zeznań miały), powinny być bezwzględnie od siebie odseparowane.

- Szczególnie, jeśli mamy do czynienia z suką w cieczce, która ma rozchwiane hormony i niekastrowanego samca, który bardzo silnie na to reaguje - zaznacza behawiorystka Dołżańska-Pietrzak.

Co mogło bezpośrednio przyczynić się do ataku psów?

- Bezpośrednio czynnikiem wpływającym na ten atak była m.in cieczka u suki, brak kastracji psa, który był trenowany do obrony lub ataku na ludzi, czego w typie psów typu bull absolutnie robić nie wolno. Dzieci mogły podnieść ręce, a to mogło im się (psom - przyp. red.) skojarzyć z wcześniejszymi karami cielesnymi - stwierdza biegła.

Jak słyszymy w sądzie, w sytuacji idealnie modelowej, kiedy pies ma zapewnione wszystkie potrzeby behawioralne, żywieniowe i życiowe, nie ma takiej możliwości, żeby mógł zabić. Może warczeć, ostrzegać, a nawet ugryźć, ale - jak zaznacza behawiorystka, nie ze skutkiem śmiertelnym.

Psy, Joker i Katalaja według opinii biegłej nie są psami rasowymi, a psami w typie Bull od amerykańskiego słowa byk.

Z kolei druga powołana biegła behawiorystka, Magdalena Galak stwierdziła, psy mogą być traktowane jako rasowe, ponieważ mają wydane rodowody przez uprawnione stowarzyszenia. - Fakt, że pies nie ma rodowodu wydanego przez Związek Kynologiczny w Polsce, nie przesądza o tym, że te psy nie są rasowe w świetle prawa - powiedziała.

Prokurator zażądał kary 2 lata bezwzględnego więzienia dla Mariusza S., a adwokat wnosił o uniewinnienie oskarżonego. Matka niezyjącego dwunastolatka poprosila o najwyższy możliwy wymiar kary, zaś sam oskarżony mówił, że jego życie całkowicie zmieniło się po tym zdarzeniu i twierdził, iż pragnął przeprosić matkę w żałobie, ale ta nigdy tego nie chciała. Wyrok w tej sprawie zapadnie 29 października.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki