- We wsi Grochowe pod Mielcem doszło do tragicznego wypadku, w którym zginęły trzy młode osoby.
- Pijany kierowca lawety, uciekając przed policją, uderzył w samochód, którym podróżowały 12-letni Grześ, 18-letni Majk i 19-letnia Dominika.
- Mieszkańcy Grochowego są wstrząśnięci; ofiary to rodzeństwo, które przyjechało na wakacje z Niemiec.
Do tego tragicznego w skutkach wypadku doszło w poniedziałek wieczorem (18 sierpnia) we wsi Grochowe pod Mielcem. Dominika wraz z Grzegorzem i swoim chłopakiem, obywatelem Niemiec, odwiedzali dziadków. Wieczorem wyjeżdżali sprzed ich domu, znajdującego się niedaleko miejsca tragedii. Dziadkowie pomachali im na pożegnanie. Chwilę później na drodze pojawił się rozpędzony kierowca lawety, który uciekał przed policją. Uderzył w auto nastolatków z ogromną siłą, a ich seat został dodatkowo zepchnięty na słup energetyczny.
Zobacz: Jechał pijany, zginęło troje nastolatków. Niewiarygodne, co Artur C. zrobił przed wypadkiem
– Oni byli u dziadka, bo dziadek tu mieszkał. Podobno właśnie od niego wyjeżdżali. Wszystko było zakleszczone, strażacy rozcinali cały dach samochodu. Potem postawili parawan, więc nic już nie było widać – relacjonuje jeden z mieszkańców.
Żadna z młodych osób nie przeżyła zderzenia. – W wyniku siły tego zderzenia trzy osoby zginęły na miejscu. Mimo wysiłku ratowników nie udało się ich uratować. To ogromna tragedia. Ofiary to dziecko w wieku 12 lat oraz dwie młode osoby w wieku 18 i 19 lat. Do tak tragicznego wypadku dawno nie doszło – mówi Grzegorz Gałuszka, dyrektor Podkarpackiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Mielcu.
Kierowca lawety, 43-letni Artur C., został jedynie lekko ranny. Badanie wykazało, że miał we krwi niemal 1,5 promila alkoholu.
Mieszkańcy wsi nie mogą otrząsnąć się po tym, co wydarzyło się zaledwie kilka kroków od ich domów. – Przez wakacje nawet lemoniadę tu sprzedawał. Tego chłopaka też kojarzę, bo dosłownie tego samego dnia rano wyprowadzał psa. Widzisz człowieka rano, uśmiechniętego, idącego z psem, a wieczorem... – wspomina jedna z sąsiadek.
– Za chwilę mieli wyjeżdżać, w przyszłym tygodniu... A tu coś takiego. Na miejscu widziałem straszną tragedię, płacz. Tu mieszka babcia tej dziewczyny i tego chłopaka. Ona później zemdlała, musiało przyjechać pogotowie. To ogromna tragedia, żeby takich nie było. Szok... aż my z żoną płakaliśmy – mówi Stanisław Trela, mieszkaniec Grochowego.
Jak dodaje: – Te trzy młode osoby bardzo dobrze znałem, bo stąd pochodzą, od dziadków. Przyjechali na wakacje z Niemiec. Ojciec i mama tych dzieci tam pracują. Przyjechali na 2–3 tygodnie i tak się stało...”
W środę, 20 sierpnia o godz. 13.30 sprawca zdarzenia został doprowadzony do prokuratury w Mielcu. Usłyszał tam zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, jazdę pod wpływem alkoholu, nie zatrzymanie się do kontroli drogowej oraz składanie gróźb karalnych do członka najbliższej rodziny.
- Podejrzany przyznał się do spowodowania wypadku, ucieczki przed policją i jazdy pod wpływem alkoholu. Nie przyznał się do składania gróźb karalnych członkowi rodziny. Będziemy oczywiście występować o stosowanie trzymiesięcznego aresztu. Taki wniosek niebawem trafi do sądu - powiedział Prokurator Rejonowy z Mielca, Konrad Włoszczyna.
Prokurator przekazał, że mężczyźnie grozi kara od 20 do nawet 30 lat pozbawienia wolności, gdyż czyny, które popełnił Artur C., będą rozpatrywane jako kara łączna, a ta może wynieść nawet 30 lat.