- W sierpniu na Podkarpaciu pojawiły się już bożonarodzeniowe dekoracje, co budzi zaskoczenie i irytację wśród klientów.
- Sklepy, chcąc wydłużyć sezon zakupowy i zwiększyć zyski, wprowadzają świąteczny asortyment na długo przed jesienią.
- To zjawisko, choć korzystne dla handlu, zdaniem wielu odbiera świętom magię i wyjątkowość.
Może tegoroczne lato nie należy do najcieplejszych, ale czy bożonarodzeniowe dekoracje w sierpniu to nie przesada? Wakacje jeszcze się na dobre nie skończyły, a w wielu sklepach na Podkarpaciu można już zobaczyć pierwsze oznaki Bożego Narodzenia – bombki, łańcuchy, ozdobne świece czy kultowe „dziadki do orzechów”. Dla wielu klientów to zaskoczenie i powód do irytacji. W końcu w kalendarzu dopiero sierpień, w koszykach królują przybory szkolne i zeszyty, a tuż za rogiem dopiero sezon na dynie i Halloween. Tymczasem handel zdaje się być o krok przed nastrojem konsumentów – wyprzedza codzienność i narzuca rytm świątecznych przygotowań na długo przed pierwszymi jesiennymi chłodami.
Zobacz: Bez żadnego powodu uderzył kobietę i dźgnął 42-latka! Dantejskie sceny na ulicach Rzeszowa
Widok choinkowych dekoracji obok zeszytów w kratkę i kredek budzi konsternację. Wielu klientów komentuje w mediach społecznościowych, że trudno mówić o atmosferze wyjątkowości, skoro święta zaczynają się „na półkach” aż cztery miesiące przed właściwą datą. Psychologowie zwracają uwagę, że to efekt coraz silniejszej komercjalizacji – sklepy starają się wydłużyć sezon zakupowy, a tym samym zwiększyć zyski. Święta, które kiedyś miały swój niepowtarzalny rytuał i czas oczekiwania, dziś coraz częściej zamieniają się w przedłużoną kampanię marketingową.
Trudno więc dziwić się zdziwieniu kupujących – zamiast piernika i opłatka w sierpniu wciąż królują lody, grill i powakacyjne wyprzedaże. Jeszcze nawet nie pojawiły się dynie, nie wspominając o listopadowych zniczach, a handlowcy proponują już zestawy bombek i świąteczne kubki. Wielu konsumentów zastanawia się, czy taka presja wcześniejszych zakupów nie odbiera samym świętom magii i wyjątkowości.. Jeszcze nawet nie zdążyły pojawić się dynie, nie mówiąc już o listopadowych zniczach, a handlowcy proponują już zestawy bombek i świąteczne kubki. Wielu konsumentów zastanawia się, czy taka presja wcześniejszych zakupów nie odbiera samym świętom magii i wyjątkowości.
Ekonomiści tłumaczą to zjawisko prostymi mechanizmami rynku – im szybciej produkty trafią na półki, tym więcej czasu klienci mają, by wydać pieniądze. To próba rozłożenia sezonu zakupowego i „przechwycenia” uwagi jeszcze zanim portfele obciążą inne wydatki. Jednak nawet jeśli takie działania są zrozumiałe z punktu widzenia biznesu, dla przeciętnego klienta widok choinki w sierpniu pozostaje symbolem przesady i dowodem na to, że tradycja została podporządkowana czystej kalkulacji.
Świąteczne dekoracje w środku lata stały się już symbolem naszych czasów. Z jednej strony przypominają, że handel zawsze myśli o przyszłości, z drugiej – że w tym pośpiechu gubimy to, co najważniejsze: atmosferę oczekiwania i radość płynącą z prawdziwego świątecznego czasu.