Nauczyciele chcą protestu włoskiego jeszcze w tym miesiącu. Tak wynika z ankiet przeprowadzonych w całym kraju, w tym w naszym regionie, we wrześniu. Za tego typu strajkiem wypowiedziało się ponad 50% ankietowanych nauczycieli na Podkarpaciu.
Oznaczałoby to, że nie będą wykonywać zadań, które nie są obowiązkowe w statucie, na przykład prowadzić kół zainteresowań, organizować wycieczek klasowych, czy przygotowywać uczniów do olimpiad. To sposób na zmuszenie rządu do podwyżek płac. Ostateczne decyzje zapadną w połowie października.
Co w rzeczywistości ma przynieść strajk nauczycielski i jak w rzeczywistości wyglądają aktualnie realia tej pracy? - Strona rządowa zlekceważyła strajk nauczycieli. Dzisiaj obserwujemy duży odpływa nauczycieli z zawodu. Młodzi nauczyciele nie przychodzą do pracy. Dam przykład. Jeżeli nauczyciel stażysta, który ma przygotowanie magisterskie, będzie zarabiał na wstępie swojej pracy o 150 złotych więcej od sprzątaczki, która zaczyna pracę, jest po podstawówce lub gimnazjum, to jaki jest sens być w zawodzie? Jaka jest odpowiedzialność? - pyta Stanisław Kłak, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego na Podkarpaciu.
- Wynagrodzenie nauczycieli jest bardzo niskie. Chcemy przez ten protest pokazać, że środowisko oświatowe jest niezadowolone. Chcemy wywrzeć presję na rządzących, żeby zastanowili się nad podwyżką płac. Nauczyciele powiedzieli dość i chcą protestować - podsumowuje przedstawiciel ZNP.