Szok!

W wypadku zginęli rodzice trójki dzieci. Pijany kierowca obwinia ofiary. Szokujące słowa

2023-11-30 8:03

Wypadek, do którego doszło w Jamnicy pod Stalową Wolą poruszył serca ludzi w całym kraju. W makabrycznym zdarzeniu zginęły dwie osoby – małżeństwo Marzena i Mariusz K., rodzice trzech małych chłopców. Cudem przeżył ich najmłodszy syn, Sebastian, który podróżował razem z nimi. W rodzinę wjechał pijany kierowca, Grzegorz G. W środę 29 listopada 2023 zamknął się przewód sądowy. To, co powiedział oskarżony i próbowali podnieść jego obrońcy jest tak szokujące, że ciężko sobie to wyobrazić. Według pijanego kierowcy winnym tragedii są ofiary, a on prosił o uniewinnienie!

Ta tragedia poruszyła całą Polskę. W potwornym wypadku w Jamnicy 3 lipca 2021 zginęło małżeństwo, które wracało od lekarza ze swoim najmłodszym synkiem Sebastianem (3 l.). Para osierociła w sumie trójkę dzieci. Starsi synowie - Artur (10 l.) i Norbert (9 l.) czekali w domu na rodziców i braciszka. Niestety, na ich drodze pojawił się pijany kierowca, który prowadził luksusowe audi S7. Z ustaleń śledczych wynika, że mężczyzna był totalnie pijany (miał co najmniej 3 promile alkoholu we krwi) i pędził z prędkością ponad 120 km/h. Jak informowała policja, kierowca audi S7, jadąc od strony Stalowej Woli w kierunku Jamnicy, podczas wyprzedzania zderzył się czołowo z jadącym z przeciwka audi A4, którym podróżowało małżeństwo z synkiem.

Wypadek w Jamnicy. Podczas procesu nie było skruchy kierowcy

Proces kierowcy, który w ogóle nie okazał skruchy przed sądem i rodziną zabitych ruszył 31 maja 2022. Prokurator wyliczał, że Grzegorz G. w momencie wypadku był nie tylko kompletnie pijany. Według ustaleń śledczych mężczyzna miał również znajdować się pod wpływem leku zaburzającego zdolności psychomotoryczne, "w stężeniu znacznie przekraczającym stężenie terapeutyczne". Prokuratura zarzuca oskarżonemu przekroczenie dozwolonej prędkości do co najmniej 120 km/h i niedostosowanie jej do panujących warunków oraz wykonanie manewru wyprzedzania w miejscu niedozwolonym, który to manewr zdaniem prokuratury spowodował zderzenie z prawidłowo jadącym samochodem audi A4, w wyniku czego na miejscu zdarzenia zmarła para, Marzena i Mariusz, natomiast 3-letni Sebastian doznał obrażeń.

Grzegorz G. od początku nie przyznawał się do zarzucanych mu czynów. Twierdził, iż alkoholu tuż przed wypadkiem nie spożywał. Wskazywał nawet, że nie może nadużywać alkoholu ze względu na chorą trzustkę. 

Proces trwał bardzo długo, a dwóch obrońców oskarżonego ciągle wnosiło o powoływanie nowych biegłych. Grzegorz G. przed sądem obwiniał zmarłych o wypadek twierdząc, że jechali za szybko, nie mieli świateł, ani pasów bezpieczeństwa. Nie przeprosił rodzin zmarłych obecnych na sali, w żadnym momencie nie wykazał też odrobiny skruchy. Według pijanego kierowcy- śmierci małżeństwa mieli być winni oni sami! Przed sądem twierdził, że mieli stare opony oraz nieprzymocowaną gaśnicę.

Prokurator z Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu Michał Lasota wnosił o maksymalny wymiar kary dla Grzegorza G. Podczas mowy końcowej twierdził, że nie dostrzegł w zachowaniu oskarżonego nawet cienia skruchy, wnioskował o karę 14 lat pozbawienia wolności oraz dożywotnie pozbawienie prawa jazdy. O taki sam wymiar kary wniosła pełnomocniczka oskarżycielek posiłkowych - sióstr zmarłych małżonków. Oskarżyciel publiczny i posiłkowy wnieśli też o zasądzenie środków kompensacyjnych na rzecz trzech osieroconych chłopców oraz oskarżycielek posiłkowych - po 300 lub 350 tysięcy złotych.

Adwokaci oskarżonego podobnie jak on sam winą za wypadek starali się obarczyć nieżyjące małżeństwo! Ponadto mecenasi kwestionowali też, czy Grzegorz G., był w ogóle pijany! Według prawnika 10 minut wcześniej został nagrany w sklepie, gdzie kupował alkohol. I nie zachowywał się, jakby miał 3 promile, natomiast kasjerka przesłuchana w sądzie nie wyczuła od niego alkoholu, jednak mecenasi zapomnieli dodać, że wyczuli alkohol ratownicy na miejscu wypadku. Obaj adwokaci wnieśli o uniewinnienie Grzegorza G.

Wypadek w Jamnicy. Szokujące słowa Grzegorza G.

Jednak to, co powiedział Grzegorz G. w swoich ostatnich słowach przed sądem jest zatrważające! Mężczyzna wniósł o uniewinnienie i mówił przed sądem o stanie technicznym audi A4.

- Dobrze, że tam trzech ofiar nie było, bo gaśnica była niewłaściwie umiejscowiona. Samochód ten jechał z większą prędkością niż wykazana przez biegłych. Przy tej prędkości i złym stanie opon dochodzi do zjawiska aquaplaningu i to audi nie przejechałoby zakrętu - mówił oskarżony.

Grzegorz G. cały proces był bardzo pewny siebie i ciągle trzymał różne notatki i dokumenty starając się wybielić i zakwestionować wszystkie dowody świadczące przeciwko niemu jak np. pobieranie krwi na zawartość alkoholu, która miała zostać zanieczyszczona!

Listen on Spreaker.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki