- Pogrzeb Dominiki i Grzesia odbył się w piątek w Tuszowie Narodowym. Rodzeństwo to ofiary pijanego kierowcy lawety. Do tragicznego w skutkach wypadku doszło 18 sierpnia pod Mielcem.
- - Oni tak naprawdę nie umarli, tylko odeszli. Wciąż są z nami - mówił ksiądz, który starał się pocieszyć pogrążoną w żałobie rodzinę.
- Sprawcy wypadku w miejscowości Grochowe grozi nawet 30 lat więzienia. Więcej o ceremonii i całej sprawie piszemy na portalu se.pl.
Pogrzeb rodzeństwa w Tuszowie Narodowym. "Oni tak naprawdę nie umarli"
- Gdy człowiek przychodzi na świat płacze, a bliscy się cieszą. Kiedy odchodzi, to on milczy, a bliscy płaczą. Oni tak naprawdę nie umarli, tylko odeszli. Wciąż są z nami - takimi słowami ksiądz z Tuszowa Narodowego próbował pocieszyć żałobników. Nie wszyscy zmieścili się w świątyni, ale wszyscy chcieli towarzyszyć Dominice i Grzesiowi w ich ostatniej drodze.
To nie tak miało być. Grześ miał przecież dopiero 12 lat, Dominika 19. Wraz z nimi zginął Majk - chłopak nastolatki. Nikt nie mógł przypuszczać, że na swojej drodze nastolatkowie spotkają pijanego kierowcę lawety, który uciekał przed policją. W swoich planach młodzi ludzie mieli końcówkę wakacji i kolejne lata długiego życia. Niestety, nigdy nie zrealizują żadnego z tych planów.
Pod koniec ceremonii w świątyni, pogoda dała o sobie znać. Wyglądało na to, jakby warunki atmosferyczne też chciały pożegnać Dominikę i Grzesia. Przybyło chmur, wzmógł się również wiatr. Za płotem kościoła ktoś ma owce. Zwierzaki również dały o sobie znać. Było je dobrze słychać. Wieś wyglądała na opustoszałą. Niemal wszyscy przyszli tego dnia do kościoła parafialnego w Tuszowie Narodowym.
Galeria ze zdjęciami: Pogrzeb rodzeństwa w Tuszowie Narodowym. Dominika i Grześ zginęli pod Mielcem
Grochowe: Pijany kierowca lawety spowodował wypadek. Trzy osoby nie żyją
Sąd Rejonowy w Mielcu nie miał żadnych wątpliwości w kwestii zastosowania aresztu dla sprawcy tragicznego wypadku w Grochowem, gdzie zginęła Dominika, jej młodszy brat Grześ i chłopak Majk. 43-letni Artur C. najbliższe miesiące spędzi w areszcie. Potem może trafić do więzienia na długie lata.
43-latek, mając blisko 1,5 promila alkoholu, wymusił pierwszeństwo, zderzając się z prawidłowo jadącym autem. Mężczyźnie grozi do 30 lat więzienia, a jego przeszłość kryminalna jest obszerna.
W środę, 20 sierpnia sprawca zdarzenia został doprowadzony do prokuratury w Mielcu. Usłyszał tam zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, jazdę pod wpływem alkoholu, nie zatrzymanie się do kontroli policyjnej, oraz składanie gróźb karalnych do członka najbliższej rodziny.
- Podejrzany przyznał się do spowodowania wypadku, ucieczki przed policją i jazdy pod wpływem alkoholu. Nie przyznał się do składania gróźb karalnych członkowi rodziny - mówił Prokurator Rejonowy z Mielca, Konrad Włoszczyna. Artur C. trafił już za kraty. Rodzinie i bliskim ofiar składamy wyrazy współczucia, a do sprawy mężczyzny wrócimy.
Czytaj więcej o tej sprawie: