Katastrofa lotnicza w Topolowie. Na jaw wychodzą szokujące szczegóły! Zginęło 11 osób

2020-09-30 11:03

Prokuratura Okręgowa w Częstochowie ujawnia szokujące szczegóły dotyczące katastrofy lotniczej w Topolowie, do której doszło 5 lipca 2014 roku. Śledczy ustalili, że doszło do szeregu zaniedbań m.in. ze strony Rafała G., właściciela szkoły spadochronowej, w wyniku czego samolot się roztrzaskał. Zginęło wówczas 11 osób.

Prokuratura Okręgowa w Częstochowie umorzyła śledztwo w sprawie katastrofy lotniczej w Topolowie, k. Częstochowy, w wyniku której śmierć poniosło 11 osób. W toku postępowania ustalono, że 5 lipca 2014 roku, ok. godz. 16:00, z lotniska Rudniki do ósmego w tym dniu lotu wystartował samolot Pipper Navajo. Po kilku minutach lotu samolot runął na ziemię na teren sadu przy ul. Częstochowskiej w miejscowości Topolów, a następnie stanął w płomieniach. Na pokładzie samolotu znajdował się pilot oraz 11 skoczków spadochronowych. - Zdarzenie to przeżył jedynie jeden z instruktorów, który w stanie ciężkim został przetransportowany do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Częstochowie. Mężczyzna ten został odciągnięty od palącego się wraku samolotu przez mieszkańca Topolowa oraz dwóch mężczyzn przybywających na urlopie w tej miejscowości - przypomina prokurator Tomasz Ozimek, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.

W śledztwie ustalono, że właścicielem samolotu była szkoła spadochronowa „Omega” z siedzibą w woj. podkarpackim, należąca do Rafała G., który zginął w wyniku zaistniałej katastrofy. Rafał G. w ramach działalności gospodarczej prowadził szkolenia spadochronowe, wynajmując teren i hangar na lotnisku Rudniki.

- W sprawie zgromadzono obszerny materiał dowodowy, a w szczególności opinię biegłego z zakresu lotnictwa, raport Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych oraz zeznania ponad 100 świadków. Na podstawie analizy tego materiału stwierdzono, że bezpośrednią przyczyną katastrofy było uszkodzenie sprzęgła prawego silnika, skutkujące brakiem przekazywania napędu od silnika do śmigła. Spowodowało to pogorszenie właściwości aerodynamicznych samolotu i jego upadek w locie niesterowanym. Zaznaczyć również należy, że użytkowanie samolotu odbywało się bez ważnego Świadectwa Zdatności do Lotu - mówi prok. Ozimek. 

Ponadto uznano, że okolicznościami, które przyczyniły się do katastrofy były m.in. "niewłaściwa obsługa techniczna samolotu, stosowanie paliwa samochodowego, niewłaściwe posadowienie pasażerów, intensywne eksploatowanie w sposób odbiegający od normalnej praktyki (częste starty i lądowania) oraz wysoka temperatura powietrza (ok. 30 stopni C)".

- Według biegłego ds. lotnictwa osobami odpowiedzialnymi za nieumyślne spowodowanie katastrofy w ruchu powietrznym był właściciel szkoły spadochronowej Rafał G., który dopuścił się zaniedbań w konserwacji i eksploatacji samolotu oraz pilot samolotu, który popełnił błędy w pilotażu, z powodu braku wymaganego doświadczenia. Z uwagi na fakt, że sprawcy przestępstwa ponieśli śmierć w wyniku zdarzenia, prokurator wydał postanowienie o umorzeniu śledztwa - podkreśla prokurator Tomasz Ozimek. 

Postanowienie prokuratora o umorzeniu postępowania jest nieprawomocne.

Pies pogryzł 12-latka. Dzieci były same w mieszkaniu

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki