Nie dałem zjeść kozła. Pieczony rogacz miał być atrakcją biesiady w karczmie

2021-02-22 16:01

Upiekło mu się! Miał być atrakcją po dniu szusowania na nartach. Biesiada w karczmie i na koniec koziołek jako danie główne. Na szczęście Janusz Gąska ulitował się nad nim i wykupił spod noża.

– Widziałem, jak bryka, a później miałem go dostać na talerzu? Nie miałem do tego serca – opowiada pan Janusz. Spytał gospodarza, ile za tego koziołka, i go wykupił. Zabrał do auta i zawiózł do Mikołowa (woj. śląskie). Ropolek, bo tak został nazwany koziołek, stał się lokalną atrakcją i zamieszkał na stacji benzynowej, której właścicielem jest Janusz Gąska. Ma tam swoją zagrodę. – Przychodzą do niego dzieci z przedszkola, pozwala się głaskać. Z bazarku dostaje witaminki. Chciałem wszystkim, którzy o nim pamiętają, podziękować – dodaje pan Janusz.

- dobrze, że znajomi tego nie wiedzieli ale teraz po 4 latach mi podarują, że zabrakło im atrakcji - kończy z uśmiechem.

Nie dałem zjeść kozła

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki