Dawid B. i Magdalena B.

i

Autor: archiwum prywatne

Kamilek z Częstochowy

Przedłużenie aresztu dla matki i ojczyma Kamilka. To oni zgotowali mu piekło!

Nie milkną echa horroru, jaki rozegrał się wiosną w kamienicy przy ul. Kosynierskiej w częstochowskim Stradomiu. Ośmioletni Kamilek został polany wrzątkiem, a następnie rzucony na rozgrzany piec. Za gehenną chłopca stał Dawid B., jego ojczym. Matka Magdalena B. wszystkiemu biernie się przyglądała i nie pomogła cierpiącemu synowi. Oboje usłyszeli prokuratorskie zarzuty i trafili do aresztu. Wszystko wskazuje na to, że długo nie wyjdą na wolność.

Sąd przedłużył areszt dla oprawców Kamilka z Częstochowy

Prokuratura Regionalna w Gdańsku złożyła wniosek do Sądu Okręgowego w Częstochowie o przedłużenie aresztu dla Dawida B. i Magdaleny B. W uzasadnieniu podniesiono obawę matactwa oraz wysokiej kary, która grozi podejrzanym.

Dawid B. usłyszał zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem swojego pasierba, 8-letniego Kamilka. Z kolei matka chłopca odpowie za pomocnictwo w zbrodni. Obojgu grozi dożywocie.

Wniosek prokuratury został rozpatrzony w środę 27 września. Sąd Okręgowy w Częstochowie przedłużył tymczasowy areszt dla podejrzanych do 29 grudnia tego roku. Postanowienie nie jest prawomocne i strony mogą do niego wnieść zażalenie do Sądu Apelacyjnego w Katowicach. Mają na to siedem dni.

Dawid B. został przywitany w areszcie salwą wyzwisk. Do Magdaleny B. krzyczano: "Morderczyni" 

Dawid B. nie ma łatwego życia w areszcie. Gdy tam trafił, więźniowie "przywitali" go salwą wyzwisk i przerażającym rykiem. Nagranie trafiło nawet do sieci, a nieludzki krzyk kilkudziesięciu osadzonych potrafił zmrozić krew w żyłach. 

Matka Kamilka też musi się mierzyć z konsekwencjami swojej zbrodni. W dniu, kiedy Sąd Okręgowy w Częstochowie rozpatrzył kwestię odebrania Magdalenie B. praw rodzicielskich do pozostałych dzieci, pod budynkiem zebrał się tłum ludzi. Kobieta została przywitana przez zgromadzonych takimi hasłami, jak "Morderczyni", "Gdzie masz dziecko?" , Ani jednego dziecka więcej", "Ratujmy polskie dzieci" czy "Żadnej taryfy ulgowej dla oprawców Kamilka".

Piekło Kamilka z Częstochowy. Był bity i maltretowany przez ojczyma

Tragedia ośmiolatka z Częstochowy wstrząsnęła całą Polską. 3 kwietnia chłopiec z ciężkimi poparzeniami trafił do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Został tam przetransportowany śmigłowcem LPR po tym, jak pogotowie wezwał biologiczny ojciec dziecka, pan Artur. Wpadł odwiedzić syna w domu matki, a co, to zobaczył, zmroziło krew w jego żyłach.

Kamilek miał poparzone 25 procent ciała, wszędzie na ciele było widać sińce, wyborczyny i zadrapania. Na jego skórze można było dostrzec ślady po przypalaniu papierosem. Lekarze zauważyli też, że chłopiec miał nieleczone złamania obu rąk i nogi. Jego stan od początku określano jako ciężki.

Szybko wyszło na jaw, że za gehenną chłopca stał jego ojczym. 29 marca Dawid B. polał Kamilka wrzątkiem, a później rzucił nim na rozgrzany piec. Przed kilka kolejnych dni ośmiolatek cierpiał od poparzeń. Nikt mu nie pomógł: ani matka Magdalena B., ani wujostwo, z którym mieszkał pod jednym dachem.

Przez kilka długich tygodni lekarze walczyli o życie Kamilka. Niestety 8 maja chłopiec zmarł. Bezpośrednią przyczyną jego śmierci była postępująca niewydolność wielonarządowa. Doprowadziła do niej poważna choroba oparzeniowa i ciężkie zakażenie całego organizmu, spowodowane rozległymi, długo nie leczonymi ranami oparzeniowymi. Pogrzeb Kamilka odbył się 13 maja.

Prokuratura zarzuciła Dawidowi B. zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Matka chłopca Magdalena B. odpowie za pomocnictwo w zabójstwie ze szczególnym okrucieństwem. Obojgu grozi kara dożywocia.

Sąd Okręgowy w Częstochowie wydał postanowienie częściowe dotyczące odebrania praw rodzicielskich do pozostałych dzieci oskarżonemu małżeństwu. Dawid B. został pozbawiony władzy rodzicielskiej nad dwójką dzieci, których jest ojcem. Magdalena B. została pozbawiona praw do piątki dzieci, które ma z trzema różnymi mężczyznami. Obecnie toczy się postępowanie dotyczące przywrócenia władzy rodzicielskiej Arturowi T. nad Fabiankiem, młodszym bratem 8-letniego Kamilka

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki