- Przypominamy, że na teren naszego Ogrodu psów i kotów oraz żadnych innych zwierząt wprowadzać nie wolno. Zakaz ten nagminnie jest łamany, a osoby, którym zwracamy uwagę, nie przyjmują tego do wiadomości, ostentacyjnie przechadzając się ze swoimi pupilami - napisał na Facebooku administrator profilu Śląskiego Ogrodu Botanicznego w Mikołowie.
Psy brudzą i hałasują?
Jak tłumaczy, zakaz jest podyktowany troską o bezpieczeństwo i zdrowie gości, którzy korzystają z placu zabaw i trawników, często wypoczywając bezpośrednio na trawie.
- Tłumaczenie niektórych z Państwa, że zwierzę nie brudzi i nie hałasuje, nie przekonuje osób, które zwierząt nie mają, a do naszego ogrodu przyjeżdżają wypocząć w ciszy i spokoju w czystym otoczeniu - zaznacza - Powszechnie wiadomo, że posprzątanie po swoim psie nie spowoduje, że zarazki chorobotwórcze zostaną usunięte - dodaje.
Internauci podzieleni
Pod postem rozpętała się burza, internauci są podzieleni, dla jednych to skandal i przejaw urzędniczej buty, dla drugich zakaz jest jak najbardziej pożądany.
- Wiele osób sprząta po swoim psie. I również te osoby ze swoimi pupilami chętnie odwiedziłyby ogród botaniczny. Pies na smyczy nie przeszkadza. Wystarczy nie puszczać samopas zwierzaka i wszystko jest ok - tłumaczy Joanna w komentarzu. - Dzieci też biegają też hałasują i brudzą. Nie mówiąc o dorosłych, którzy też papierki wyrzucają gdzie popadnie I jaka w tym wszystkim logika? - pyta
- A ja jako mama rozwrzeszczanego, robiącego kupy i biegającego dziecka, jestem szczęśliwa, że mogę spokojnie spędzić z nim czas nie martwiąc się o to, czy wdepniemy w kupę i czy nie przeniesiemy z piaskownicy chorób. - ripostuje pani Katarzyna.
Pojawiły się też pomysły, aby wydzielić strefę dla osób ze zwierzętami, Ogród Botaniczny nie mówi nie, jednak na razie nie ma tego w bliższych planach.
Warto jednak przypomnieć, że coraz więcej instytucji i obiektów na psy się otwiera. W tamtym roku zakaz wprowadzania psów na teren obiektu zlikwidowała Silesia City Center.