Kobieta zmarła w szpitalu, była w bliźniaczej ciąży. Przez miesiąc przebywała w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Częstochowie.

i

Autor: FACEBOOK Kobieta zmarła w szpitalu, była w bliźniaczej ciąży. Przez miesiąc przebywała w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Częstochowie.

Śmierć Agnieszki z Częstochowy. Ostre słowa posłanki. Wskazała "zabójcę"

2022-01-26 11:26

Śmierć Agnieszki (37 l.) z Częstochowy to kolejna sprawa, która zbulwersowała opinię publiczną. Kobieta była w bliźniaczej ciąży. Z bólem brzucha trafiła do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Częstochowie. Niestety, jej pierwsze dziecko zmarło 23 grudnia. Wedle relacji rodziny lekarze czekali, aż obumrze drugi płód. Stało się to sześciu dniach. Kolejne dwa dni później lekarze mieli "ręcznie wydobyć płody". Miesiąc później stan kobiety się pogorszył. Zmarła we wtorek, 25 stycznia. Rodzina obarcza szpital winą za śmierć 37-latki. W tej sprawie pojawiły się pierwsze polityczne komentarze. Posłanka Kamila Gasiuk-Pihowicz nie ma wątpliwości, co przyczyniło się do tragedii w częstochowskim szpitalu.

O śmierci Agnieszki z Częstochowy poinformowali bliscy 37-latki na Facebooku. Kobieta w grudniu ubiegłego roku trafiła do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. NMP. Miała bóle brzucha i wymioty. Była w bliźniaczej ciąży. Z relacji rodziny wynika, że stan kobiety się pogarszał. W dwa dni po przyjęciu na oddział położniczy doszło do obumarcia pierwszego płodu. - Niestety nie pozwolono na usunięcie martwego płodu, ponieważ prawo w Polsce temu surowo zabrania. Czekano aż funkcje życiowe drugiego z bliźniaków samoistnie ustaną. Agnieszka nosiła w swoim łonie martwe dziecko przez kolejne 7 dni - napisała pani Wioletta, siostra zmarłej na Facebooku. Drugi bliźniak zmarł 29 grudnia. Dwa dni później, jak relacjonują bliscy zmarłej, dokonano "ręcznego wydobycia płodów".

Czytaj również: Pszczyna: Kim była 30-letnia Izabela, której śmierć wstrząsnęła Polską? "Byłaś mistrzynią i świetnym człowiekiem"

- Przez ten cały czas, zostawiono w niej rozkładające się ciała nienarodzonych synków. Nie zapomniano jednak w porę poinformować księdza, aby przyszedł na oddział i odprawił pogrzeb dla dzieci - wspomina pani Wioletta. Bliscy Agnieszki przypuszczają na podstawie wyników badań, że kobieta zachorowała na sepsę. Oskarżają szpital o utrudnianie kontaktu z chorą, zatajanie faktów na temat stanu zdrowia 37-latki. Niestety, 23 stycznia jej stan wyraźnie się pogorszył. Zdaniem bliskich, już dzień później "stan Agnieszki wskazywał na agonię". Kobieta została przetransportowana do szpitala w Blachowni. Tam zmarła 25 stycznia. Osierociła trójkę dzieci. 

Śmierć Agnieszki z Częstochowy. Pierwsze reakcje polityków

Bardzo szybko po pierwszych doniesieniach medialnych o tragedii, jaka wydarzyła się w Częstochowie, pojawiły się pierwsze komentarze polityków. Kamila Gasiuk-Pihowicz, posłanka Koalicji Obywatelskiej, wskazała winnego zaistniałej sytuacji. - Prawo aborcyjne zabiło 37-letnią panią Agnieszkę z Częstochowy. Przez 7 dni miała w sobie jeden martwy bliźniaczy płód, drugi przez kolejne 2 dni. Zmarła wczoraj w agonii, prawdopodobnie na sepsę, bo szpital nie podał przyczyny. To nie jest kraj dla kobiet!  - czytamy na Twitterze.

W podobne tony uderzyła jej koleżanka z partii, Monika Rosa. - Agnieszka z Częstochowy. Kolejna ofiara zakazu aborcji. Śmierć na życzenie fanatyków z PiS i Konfederacji. Zakaz aborcji zabija - napisała w mediach społecznościowych. - Ile jeszcze kobiet w Polsce musi umrzeć żeby rząd się opamiętał? Izabela z Pszczyny, Agnieszka z Częstochowy… Która z nas będzie następna? - napisała z kolei Paulina Matysiak, posłanka Lewicy.

Sonda
Czy aborcja w przypadku zagrożenia życia matki powinna być legalna w Polsce?
"Ani jednej więcej!". Protest w Szczecinie po śmierci Izy z Pszczyny

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki