Tomasz Maszczyk Radio ZET

i

Autor: Andrzej Bęben

Śmierć polskiego dziennikarza na Dominikanie. Wspomnienie Tomasza Maszczyka

2020-02-22 12:06

Jeszcze w czwartek informował via Facebook, że jest już w raju, na Dominikanie. W sobotę (22 lutego) śląskie środowisko dziennikarskie nie mogło uwierzyć w tę informację: Tomasz MASZCZYK, zwany Maszczem, zmarł nagle podczas urlopu na tej egzotycznej wyspie.

Nie są wiadome jeszcze przyczyny śmierci reportera. Miał 59 lat. Był wieloletnim dziennikarzem, korespondentem z województwa śląskiego, Radia ZET. Wcześniej pracował w Radiu RMF i TVN24. Był, jak to się mówi, urodzonym radiowcem i dziennikarzem o takim warsztacie, o którym dziś wielu młodych dziennikarzy może pomarzyć. I mimo że w śląskim środowisku dziennikarskim wystarczyło powiedzieć: „Maszczu i wszystko jasne”, to Tomek przy tych walorach potrafił zachować skromność. I tak po prawdzie, to nie musiał się w tym względzie mocno wysilać, bo najzwyczajniej był po prostu skromnym człowiekiem, który w swoim zawodzie był fachowcem pierwszej klasy.

W 1996 r. przeżył katastrofę radiowego śmigłowca RMF. Pilot zginął, a Maszczu odniósł niegroźne obrażenia. W 24 lata później. „Tomek był naszym wyjątkowym kolegą, przyjacielem. Relacjonował najważniejsze dla Śląska wydarzenia, wspaniale odnajdował się w kontakcie z ludźmi. Był ciepły, empatyczny, zawsze pomocny. Na zawsze pozostanie w naszych sercach” – wspominają Maszcza jego redakcyjni koledzy. A jeszcze parę dni temu relacjonował gorący spór w śląskim górnictwie. Teraz już ma spokój. Cześć, Tomek!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki