W poszukiwaniach przemierzyli 25 tys. km

Suczka Niunia uciekła w Nowy Rok. Znaleźli ją po dwóch miesiącach. "Tej radości nigdy nie zapomnę"

2024-03-11 17:00

Miłość do pupilki była ponad wszystko dla Grzegorza (49 l.) i Katarzyny (40 l.) Jarmolińskich z Krowiarek pod Raciborzem (woj. śląskie). Czarna jak smoła suczka Niunia spanikowana zwiała z domu, gdy wystrzeliła noworoczna petarda. Pan Grzegorz szukał jej z godną podziwu determinacją przez dwa miesiące. I szczęśliwie odnalazł!

Przemierzył autem jakieś 25 tys. km, wydał duże pieniądze, nawet stracił pracę. Jednak radość z odnalezienia Niuni wynagrodziła to wszystko. 

Niunia wpadła w panikę, gdy w Nowy Rok w jej ogródku wybuchła petarda. - Był taki huk, że po myślałem: "wybuchła butla z gazem" - wspomina pan Grzegorz, właściciel. - Niunia zwiała. Potem zobaczyłem nagranie z naszego monitoringu. 30 metrów przebiegła w cztery sekundy - dodaje.

Niunia zniknęła w mrokach rozświetlanej petardami nocy. - Siedem minut po północy już siedziałem w aucie, próbowałem ją znaleźć. Nigdzie jej nie było - opowiada pan Grzegorz.

Pan Grzegorz i jego żona Katarzyna rozkleili kilkaset ulotek. Wykorzystywali media społecznościowe. Sprawdzali każdy sygnał o czarnym psiaku. - Robiłem dziennie nawet 700 kilometrów. Zjeździłem śląskie, opolskie i pobliskie Czechy - wspomina.

Wreszcie przyszła wiadomość z Zakrzowa w opolskim.

- Pani Agnieszka jeździła konno, gdy zobaczyła psa podobnego do naszego. Pojechaliśmy tam. Było już ciemno. Przyszedł też szukać kilkulatek Olaf. Świecił w zarośla latarką i nagle mówi: "O, co to za piesek". Zawołałem ją, a ona od razu przybiegła. Tak machnęła ogonem, że straciłem równowagę. To była Niunia. Krzyknąłem: "Mamy ją" i uniosłem ręce w górę. Tej radości nigdy nie zapomnę - cieszy się właściciel.

Szukaliśmy naszej Niuni przez dwa miesiące

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki