Sosnowiec, morderstwo, kościół

i

Autor: Art Service/Super Express, archiwum prywatne, Shutterstock Sosnowiec, morderstwo, kościół

Parafianie są wstrząśnięci

Tajemnicza śmierć księży w Sosnowcu. Zmarli studiowali i mieszkali razem. Co działo się w domu katolickim?

Parafianie wciąż nie potrafią się otrząsnąć z informacji o zabójstwie młodego diakona i śmierci księdza. Sprawę bada Prokuratura Okręgowa w Sosnowcu, która prowadzi dwa odrębne postępowania w tej sprawie. Co wydarzyło się w domu katolickim? Jakie relacje doprowadziły do śmierci młodego diakona i 45-letniego księdza?

Parafianie są wstrząśnięci śmiercią duchownych z Sosnowca

Ciało 26-letniego diakona Mateusza B., znaleziono we wtorek, 7 marca w pobliżu garażu domu parafialnego. Zabójca pociął młodego duchownego, a ostrze noża przecięło mu między innymi płuco. Kilka godzin wcześniej wprost pod nadjeżdżający pociąg wszedł inny ksiądz, Robert Sz.. Mężczyzna zginął na miejscu. Obaj pełnili posługę w bazylice katedralnej pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP w Sosnowcu.

Ta tajemnicze śmierci wstrząsnęły nie tylko parafią, ale całą diecezją sosnowiecką. Biskup Grzegorz Kaszak poprosił o odprawienie mszy w intencji zmarłych księży. Nie wszystkim parafianom się to jednak podobało. Wątpliwości budzą okoliczności śmierci księży, a także informacje, że pozostawali w konflikcie, który miał być przyczyną tragedii, jaka rozegrała się w Sosnowcu. Mimo podejrzeń i krążących w mieście informacji, prokuratura oficjalnie nie łączy tych dwóch spraw.

- Toczą się dwa odrębne postępowania - informował w rozmowie z Super Expressem, prokurator Waldemar Łubniewski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Sosnowcu, która prowadzi te dwie sprawy.

Duchowni nie tylko mieszkali w jednym miejscu, ale też studiowali na tej samej uczelni

Młody diakon, Mateusz B. pochodził z Wolbromia. Był już po świeceniach pierwszego stopnia, na ostatnim roku seminarium duchownego, jeszcze przed święceniami kapłańskimi. Podobnie jak ksiądz Robert Sz., diakon studiował na Uniwersytecie Jana Pawła II w Krakowie. Mateusz B. do diakonii w Sosnowcu trafił w tym samym czasie co ksiądz Robert. Ale to młody duchowny miał zaskarbić sobie przychylność proboszcza parafii.

Robert Sz. święcenia kapłańskie przyjął w 2004 roku. Początkowo pracował jako kapelan w sosnowieckim szpitalu. Później trafił do parafii w Jaworznie. Jak informuje "Fakt", później miał trafić do domu seniora, gdzie był kapelanem. Przez cztery lata pracował jako wikary w parafii św. Joachima w Sosnowcu. W ubiegłym roku miał trafić do Dąbrowy Górniczej, ostatecznie został pomocnikiem proboszcza sosnowieckiej bazyliki. W hierarchii był na równi z diakonami.

45-letni ksiądz nie cieszył się dobrą reputacją, dużo mówiło się o jego trudnym charakterze, a także śmierci mamy, którą mocno przeżył. Jakie relacje łączyły księdza Roberta Sz. z diakonem Mateuszem? To pytanie wciąż pozostaje bez odpowiedzi. Przynajmniej na razie. Prokuratura nie łączy tych dwóch spraw i nie potwierdza doniesień o tym, kto stoi za morderstwem diakona, choć z nieoficjalnych informacji RMF24, wynika, że to ksiądz za tym stoi.

Gdzie szukać pomocy?

Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji, przeżywasz kryzys, masz myśli samobójcze - zwróć się do dyżurujących psychologów i specjalistów. Gdzie możesz szukać pomocy?

  • Bezpłatny kryzysowy telefon zaufania dla dzieci i młodzieży: 116 111
  • Bezpłatny kryzysowy telefon zaufania dla dorosłych: 116 123
  • Dziecięcy Telefon Zaufania Rzecznika Praw Dziecka: 800 121 212
  • Wsparcie dla osób po stracie bliskich - będących w żałobie: 800 108 108
  • Tumbo Pomaga - pomoc dzieciom i młodzieży w żałobie: 800 111 123
  • pokonackryzys.pl
Sonda
Czy dożywocie to odpowiednia kara za zabójstwo?
Tajemnicza śmierć w Sosnowcu. Dwóch duchowych zginęło tragicznie

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki