Jakub Chełstowski. Forum Ekonomiczne Karpacz 2022

i

Autor: Tomasz Golla/Super Express

PiS traci władzę w Śląskiem

Umarł król, niech żyje król. Wolta w sejmiku będzie miała poważne konsekwencje

2022-11-21 19:59

Tego prezes PiS Jarosław Kaczyński nie spodziewał się, gdy w czerwcu 2019 r. powołał Jakuba Chełstowskiego – wówczas marszałka województwa śląskiego „dobrej zmiany” – na szefa struktur partyjnych w okręgu katowickim. 21 listopada 2018 r. PiS zyskało większość dzięki transferowi w szeregi jej radnych Wojciecha Kałuży z KO. W rocznicę tego wydarzenia PiS straciło władzę w sejmiku województwa śląskiego, bo Chełstowski opuścił klub radnych PiS i – jak obwieścił - wraz z trzema innymi b. pisowskimi radnymi założył klub „Tak! Dla Polski”. Historia zatoczyła koło i co z tego wyniknie?

Jubileuszowa, 50. sesja sejmiku śląskiego była pechowa dla PiS. Nie da się ukryć. Nawet przeciwnicy polityczni prezesa Kaczyńskiego nie chcieliby być teraz na jego miejscu. Stracić władzę w takim województwie to musi być wielki cios dla Jarosława Kaczyńskiego, który dzień wcześniej gościł w Śląskiem i przekonywał do popierania Zjednoczonej Prawicy. Cios to tym bardziej bolesny, że w rolę radnego Kałuży teraz wcielił się zaufany człowiek prezesa. Zaufany, bo przecież nie stawia się na czele katowickiego okręgu PiS, kogoś, wobec którego prezes miałby jakiekolwiek wątpliwości. Ta volta musi boleć (nie tylko) prezesa Kaczyńskiego. Przypomnijmy, że w ostatnich wyborach do Sejmu w wyborczym okręgu katowickim startował premier Mateusz Morawiecki. Jak wiadomo posłem został zyskując 133 687 głosów. Całkiem możliwe, że rozgoryczeni decyzją Chełstowskiego będą ci, którzy na niego głosowali w wyborach samorządowych. Tak samo, jak rozgoryczeni byli głosujący na Kałużę, przez którego opozycja nie doszła do władzy w sejmiku śląskim. Obaj zdobyli sporo głosów, więc niezadowolonych z decyzji obu panów, było/jest niemało.

prof. Antoni Dudek: "W tym Kaczyński upatruje szansę na kolejne znaczące zwycięstwo PiS" [Express Biedrzyckiej]

I co dalej? Bóg jeden raczy wiedzieć i ci, którzy byli konstruktorami zmiany układu sił w sejmiku. W jakieś stwierdzenia, że stało się to spontanicznie, mało kto uwierzy. Bez względu na to, kto teraz zostanie marszałkiem śląskim, kto będzie stał na czele sejmiku, pewne jest, że w Śląskiem dużo się zmieni. Kto ma władzę, ten rządzi i decyduje. Zgodnie z polską tradycją należy spodziewać się, że nowa-stara miotła będzie miała co wymiatać. To marszałek samorządu wojewódzkiego decyduje o obsadzie stanowisk w spółkach samorządowych i instytucjach – choćby w samorządowych placówkach ochrony zdrowia – dla których organem założycielskim jest zarząd województwa, na czele którego stoi marszałek. I nic – na razie – nie wskazuje, by nim był reprezentant PiS.

Zapowiada się na wymianę kadr kierowniczych, jak kto woli zwalnianie „pisowych” i zastępowania ich „swoimi”. Jaki wymiar będzie miał ten proces, jeśli/gdyby do niego doszło? To zależy od nowej władzy. Ma jeszcze dwa lata na samo-rządzenie województwem. Paradoksalne w tej sytuacji jest, że zawdzięcza to PiS, które przeforsowało przedłużenie kadencji samorządów do 30 kwietnia 2024 r. Nowa władza może zadziałać rewolucyjnie albo ewolucyjnie w kwestii dokonywania zmian kadrowych. W pierwszym przypadku – wiadomo – kto był z PiS, ten nie może być z nami. Lecą głowy na beton, że aż huczy. W drugim może obsadzić „swoimi” najważniejsze stanowiska, a mniej istotne nominanci PiS mogą zachować głowy, jeśli – dajmy na to – złożą coś na wzór ślubów lojalności. Wszystko jest możliwe. Wydaje się pewne, że do akcji wkroczą teraz prawnicy, by walczyć w sądach o unieważnienie zaistniałych zmian...

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki