Wojciech Chmielarz,  antologia Zimno, zimniej, zbrodnia

i

Autor: Materiały prasowe Wojciech Chmielarz, antologia "Zimno, zimniej, zbrodnia"

"Nie zawsze najbardziej winni są mężczyźni": Wojciech Chmielarz i "Zimno, zimniej, zbrodnia"

2022-02-24 9:59

Jego kryminały noszą znak najwyższej jakości. Opowiadanie kryminalne Wojciecha Chmielarza ukazało się właśnie w zapierającym dech zbiorze "Zimno, zimniej, zbrodnia", od Wydawnictwa Harde. Z autorem "Anomalii" rozmawiamy o winie i karze. Tym jakie wnioski wyniósł z obserwacji romansujących mężczyzn i dlaczego tak łatwo obwiniamy ofiary.

Bohaterkę "Anomalii" ze zbioru "Zimno, zimniej, zbrodnia", można znielubić. Czy pisarz od początku wie, kogo czytelnicy pokochają, a kto zostanie znienawidzony?

Wojciech Chmielarz: Szczerze mówiąc, nie. Kiedy spotykam się z czytelnikami, rozmawiamy o różnych bohaterach, o tym jak odbierają moje książki, okazuje się, że odbierają je troszeczkę inaczej niż ja sam. Parę razy mocno się zdziwiłem, ale też, mówiąc szczerze, nie za bardzo mnie to podczas pisania nurtuje. Nieustannie powtarzam, że nie są ważne oczekiwania czytelników, ale historia, którą chcę im opowiedzieć. Głęboko wierzę, że tak naprawdę nie wiemy jaką książkę chcemy przeczytać, dopóki jej nie dostaniemy. Mówię to jako czytelnik, ale też i autor. Największe sukcesy przyszły, kiedy zacząłem pisać książki, na które moi czytelnicy wcale nie czekali.

Nie boi się Pan mocnych tematów, choćby problemu przemocy domowej.

"Rana" jest moją najcięższą, najtrudniejszą książką, która jak się okazuje, wielu czytelnikom była potrzebna. Nigdy wcześniej nie spotkałem się z tak emocjonalnymi reakcjami na moje pisanie, jak właśnie przy okazji "Rany". Literatura daje możliwość zmierzenia się ze swoimi uczuciami, własnymi obawami, ale też marzeniami. Pozwala na przepracowanie pewnych spraw. To jest cudowne w literaturze, także literaturze kryminalnej.

Nie spodziewał się Pan takiej reakcji na książkę, to było przytłaczające?

Nie chcę powiedzieć, że było przytłaczające, ale z pewnością ciężkie. Nagle odzywali się do mnie ludzie, którzy czuli potrzebę podzielenia się swoimi intymnymi sprawami, ciężkimi przeżyciami, a ja czułem, że mam obowiązek z nimi porozmawiać. Wysłuchać, ponieważ to ja wywołałem w nich te emocje, dając im książkę. Nie mogę w takiej chwili powiedzieć: "Przepraszam państwa, to mnie nie obchodzi". Czułem, że to była moja odpowiedzialność jako pisarza. Poruszyłem trudny temat, muszę się zmierzyć z uczuciami swoich czytelników, nie mogę ich w tym momencie zostawić.

Wojciech Chmielarz, mistrz kryminału uchyla rąbka tajemnicy. Co czeka w zbiorze "Zimno, zimniej, zbrodnia"?

Co Pan myśli o zbrodni doskonałej…?

…że nie istnieje. Zawsze zostawia się na miejscu jakieś ślady. Jeśli sprawca nie zostaje złapany i ukarany ze względu na błędy policji albo jakieś obiektywne okoliczności sprawy, które utrudniły jego ujęcie, to wciąż nie znaczy, że zbrodnia jest doskonała. Zastanawiam się, czy taka mnie w ogóle interesuje? U mnie zbrodnie są dosyć proste, najczęściej ktoś kogoś ciacha nożem, w różnych okolicznościach, które są potem komplikowane. Zbrodnia sama w sobie mnie nie interesuje, raczej co do niej doprowadziło i co się wydarza później.

Sprawiedliwość jest tą jedyną słuszną drogą?

Dla mnie kryminał jako gatunek jest opowieścią o poszukiwaniu sprawiedliwości, ale nie każdy kryminał kończy się tym, że zbrodniarz zostaje ukarany, czasem pisarz ma inny pomysł na zakończenie. Natomiast faktycznie dziewięćdziesiąt pięć procent powstających kryminałów kończy się ukaraniem winnego. To nie musi być sprawiedliwość wymierzana przez prawo. W kryminałach często wymierzają ją osoby, które działają poza nim i wcale nie są policjantami. Bywa tak, że staje się zadość za sprawą okoliczności przyrody, czy też z powodu wypadku. Wyobraźmy sobie, że uciekający sprawca zbrodni ginie w kraksie, bo zjechał zbyt szybko i ryzykownie. To też jeden ze sposobów, w jaki autor wymierza sprawiedliwość.

Najohydniejsza zbrodnia, to…

Jednej nie wymienię, mam w głowie cały katalog przestępstw seksualnych. Popełnianych w stosunku do nieletnich i w stosunku do dorosłych osób obu płci. Jest w tym coś wyjątkowo ohydnego, kiedy jedna osoba wykorzystuje swoją przewagę, najczęściej fizyczną, ale nie tylko, tak bardzo przy tym krzywdząc drugą osobę.

Czy ofiara musi sobie zasłużyć na swój los?

Często obwiniamy ofiarę. Mam wrażenie, że jest to wyrazem naszej ludzkiej bezsilności. Człowiek się zastanawia – żeby nie wchodzić w dramatyczne szczegóły – powiedzmy, dlaczego to akurat sąsiadowi ukradziono samochód, a nie mnie? Zaczyna snuć domysły – a może nie zamknął drzwi, zaparkował w niebezpiecznym miejscu, komuś naraził… To też jest obwinianie ofiary. Robimy to, żeby się wewnętrznie uspokoić. Znaleźć powód, dla którego sami nie staniemy się ofiarą przestępstwa. Nie zachowamy jak ten sąsiad. Mam wrażenie, że obwinianie bardzo często bierze się właśnie stąd. Widać to szczególnie po komentarzach dotyczących przestępstw seksualnych. Niezależnie od tego, jak ubrana była ofiara. Jak się zachowywała. Była pijana czy nie, to nigdy nie jest jej wina. Dokładnie tak samo nie jest winą sąsiada czy to, gdzie postawił samochód, zaważyło na tym, że auto skradziono. Nie wierzę w to, żeby ofiara kiedykolwiek była winna.

Argumenty, że napadnięta kobieta kusiła strojem, wciąż często wybrzmiewają w publicznej narracji.

Wszyscy mamy potrzebę, by ładnie wyglądać, przynajmniej większość z nas. To, że ubieram się w sposób atrakcyjny, że pani się w taki sposób ubiera, to jeszcze nie jest zaproszenie do tego, by nas łapać za tyłki. 

Powiedziane z emocją. W pisaniu kryminałów bardziej sprawdza się chłodna analiza czy właśnie petarda emocji?

Zawsze mam przemyślany plan, ale głęboko wierzę, że także w literaturze kryminalnej, którą uprawiam, emocje są ważne. Chcę pisać na tematy dla mnie istotne, wzbudzające uczucia. Nie wyobrażam sobie spędzić kilku miesięcy na wymyślaniu historii, która by mnie nie poruszała, jej tematyka, bohaterowie. To byłby stracony czas. Plan jest przemyślany, ale nie piszę na chłodno. Oczywiście nad emocjami trzeba umieć zapanować. One potrafią być złym podpowiadaczem. Każdy autor, wszyscy nosimy w sobie pewne stereotypy. Do jednych jesteśmy uprzedzeni, innych bardzo lubimy. Trzeba się zastanowić, co zrobić, żeby temu w pisaniu nie ulegać.

 Z jakimi własnymi stereotypami pan pracował?

Jeśli na przykład jak ja, ma się dużą sympatię do społeczności LGBT+ i bardzo jej kibicuje w walce o równouprawnienie, to żeby nie każdy gej czy lesbijka byli kryształowymi postaciami. Zawsze niewinni, zawsze pełni dobra i niemający niczego za uszami. Dobrym przykładem będzie dwójka studentów z "Długu honorowego". Chłopak i dziewczyna. On jest zatwardziałym prawicowcem, który na pewno głosuje na Konfederację. Ona, zadeklarowaną lewaczką. Z tej dwójki wydaje mi się, że on wypada sympatyczniej, choć sam takich poglądów nie mam, do tego ich nie lubię, ale chciałem stworzyć postać, która nie byłaby stereotypowa. Starałem się spojrzeć na nią z sympatią.

"Anomalia" ze zbioru "Zimno, zimniej, zbrodnia", też się wymyka stereotypom.

Majowa burza ze śnieżycą, która powoduje nieoczekiwane spotkanie dwójki ludzi. Przez chwilę patrzymy na świat oczami kobiety, za moment obserwujemy tę historię z innej perspektywy i okazuje się, że może być inaczej, niż przed chwilą sądziliśmy. Lubię takie zabawy oczekiwaniami czytelników i bohaterami.

Możemy chyba zdradzić, że to historia miłosna, ale bez happy endu.

To opowiadanie wzięło się z obserwacji poczynionych na podstawie wielu reportaży opisujących, jak zachowują się panowie, którzy mają romans.

Jak się zachowują?

Często zwodzą swoją kochankę, a czasem kochanki, tłumacząc, że już zaraz, za moment będą razem, ale czas mija, a oni jakoś wciąż nie mogą odejść od żony. I to właściwie tej żony wina. Gdyby jej nie było, wszystko byłoby prostsze. Tak sobie wyobrażam bohaterkę "Anomalii". Kobietę, która naprawdę dużo zainwestowała w związek. Kiedy się tyle inwestuje w budowanie relacji z drugim człowiekiem; wysiłku, czasu, emocji, uczuć i w pewnym momencie staje się przed wyborem – odpuszczam sobie, albo jakoś postaram się pozbyć partnerki ukochanego, to nie wiadomo który wybór jest lepszy. Emocjonalne zamknięcie ważnego rozdziału, no przecież to też musi być jakiś koszmar. W takich skomplikowanych relacjach emocje są ogromnie nasilone. One się zmieniają. Ludzie pod ich wpływem różnie się zachowują. Każdy taki związek to kopalnia historii. Próby zrozumienia, co dzieje się w głowach tych ludzi są bardzo pouczające. Od razu dodam, nie zawsze najbardziej winni są mężczyźni. Chyba więcej o tym, jaki był finał majowej burzy w "Anomalii" nie możemy zdradzić.

Książka "Zimno, zimniej, zbrodnia" dostępna jest w najlepszych sieciach księgarskich i księgarniach stacjonarnych oraz internetowych, w tym na www.wiemiwybieram.pl, jak też w wersji e-book m.in. na woblink.pl, legimi.pl, publio.pl, ebookpoint.pl. Wydawnictwo Harde zaprasza na stronę www.harde.se.pl oraz na Facebook.com i Instagram - @hardewydawnictwo.

Sonda
Czy lubisz czytać książki?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki