Dla córki zrobiła prawo jazdy na tira. Clarena to nie tylko marka kosmetyczna. To historia kobiet, które łączą siłę więzi rodzinnych z odwagą w biznesie i miłością do jeździectwa

2025-10-28 13:10

Matka i córka, które wspólnie prowadzą firmę, dzielą pasję do jeździectwa i budują przestrzeń, w której kobieca siła, intuicja i wzajemne wsparcie są fundamentem każdego dnia. Patricia Popławska – założycielka marki Clarena oraz jej córka Aleksandra, dziś współtworząca rodzinne imperium kosmetyczne, opowiadają o tym, jak wygląda ich codzienność oraz jak łączą pasję z prowadzeniem firmy.

Aleksandra i Patricia Popławskie

i

Autor: Materiały prasowe Popławska Group/ Materiały prasowe
  • Poznaj historię sukcesu marki Clarena, stworzonej przez matkę i córkę, które połączyły biznes z pasją do jeździectwa.
  • Dowiedz się, jak Patricia i Aleksandra Popławskie zarządzają firmą, łącząc intuicję z planowaniem i wspierając się wzajemnie.
  • Odkryj, co jeździectwo wnosi do świata biznesu i jakie cechy liderki są kluczowe w branży beauty.
  • Sprawdź, jakie mają plany na przyszłość i co radzą młodym kobietom marzącym o własnej marce!

Wszystko zaczęło się w latach 90., gdy Patricia Popławska otworzyła we Wrocławiu Centrum Polskich Kosmetyków – miejsce, które jako pierwsze w kraju oferowało indywidualne doradztwo kosmetyczne. Z czasem zrodziła się Clarena – marka profesjonalnych kosmetyków, która dziś współpracuje z tysiącami gabinetów kosmetycznych w Polsce i eksportuje do ponad 30 krajów. Do zespołu dołączyła córka Aleksandra, wnosząc nową energię i wizję rozwoju. Dziś razem tworzą nie tylko firmę, ale także angażują się w działania charytatywne wspierające kobiety w trudnej sytuacji życiowej. Prowadzą też Clarena Sports Club – klub jeździecki, który odzwierciedla ich wspólną pasję do koni. Aleksandra aktywnie startuje w zawodach jeździeckich – ma na koncie m.in. srebro Mistrzostw Polski Seniorów 2023, srebro Pucharu Polski Seniorów 2024 oraz liczne sukcesy międzynarodowe. Patricia wspiera córkę w jej pasji – szkoli ją, towarzyszy na zawodach, a nawet zrobiła prawo jazdy na tira, by samodzielnie przewozić konie na zawody. W rozmowie ze „Stylem Życia SE.Pl” opowiadają o tym, jak udaje im się wszystko połączyć.

Agnieszka Morawska SE.PL: Skąd w Waszym życiu wzięła się miłość do koni? Czy to tradycja rodzinna, czy osobiste odkrycie?

Patricia Popławska, Prezes Popławska Group: Od dziecka, odkąd pamiętam, konie były moją pasją. Mój ojciec również kochał konie – hodował je i jeździł konno.

Aleksandra Popławska-Ślązak, Wiceprezes Popławska Group: Ja zaraziłam się pasją od mamy, a ona od swojego taty, więc jest to u nas tradycja rodzinna.

AM: Pasja to jedno, ale startowanie w zawodach to już wyzwanie, szczególnie gdy prowadzi się dużą firmę.

Patricia: Tak, to duże wyzwanie. Aby startować, trzeba codziennie trenować – siebie i konia. Lubię wyzwania, zwłaszcza te trudne.

Aleksandra: Prowadzenie firmy i uprawianie sportu świetnie się uzupełniają. Praca umysłowa i z ludźmi dobrze balansuje się poprzez wysiłek fizyczny i czas spędzony ze zwierzętami.

AM: Słyszałam, że Patricia zdała nawet egzamin na prawo jazdy na tira, by samodzielnie przewozić konie na zawody. Skąd ten pomysł?!

Patricia: Tak, prowadzę samochód ciężarowy i dobrze sobie radzę. To było kolejne wyjście ze strefy komfortu i krok w stronę rozwoju.

AM: Czy jeździectwo uczy czegoś, co przydaje się w prowadzeniu biznesu?

Patricia: Oczywiście. Samodyscypliny, cierpliwości, spokoju, opanowania, szybkiej reakcji, ciężkiej pracy, odpowiedzialności i odwagi – robienia tego, czego czasami się boisz!

Aleksandra: Jeździectwo uczy przede wszystkim konsekwencji i cierpliwości. W obu dziedzinach – sporcie i biznesie – na efekty trzeba czekać i być wiernym obranej drodze.

AM: Jak wygląda Wasz dzień, gdy zaczyna się nie w biurze, a np. w stajni?

Patricia: Dzień zaczynam bardzo wcześnie – od modlitwy o 5:30. O 6:30 mam trening: siłownię, bieganie lub ćwiczenia sprawnościowe. Potem zakupy, śniadanie, szybkie gotowanie i praca, zwykle między 11:00 a 15:00. Po 15:00 jestem w stajni – trenuję sama i z córką. Wieczorem, około 18:00–19:00, wracam do domu i spędzam czas z pozostałymi córkami.

Aleksandra: U mnie jest podobnie. Mój dzień zawsze zaczyna się od treningu – na siłowni albo biegowego. Następnie pracuję w biurze i kończę dzień w stajni.

AM: Czy starty w zawodach dają Wam podobną adrenalinę jak decyzje strategiczne w firmie?

Patricia: Tak, to wyzwanie często większe niż podejmowanie strategicznych decyzji w firmie.

Aleksandra: Strategicznych decyzji nigdy nie podejmuję pod wpływem adrenaliny – raczej po analizie i rozmowach z zespołem. Na zawodach towarzyszy mi natomiast koncentracja, a nie adrenalina. Teraz to po prostu ja, koń i nasz wspólny performance.

AM: Jak wygląda Wasza współpraca na co dzień? Dzielicie obowiązki czy działacie intuicyjnie?

Patricia: Oczywiście, że dzielimy obowiązki i planujemy. Czasami słucham intuicji, która wynika z doświadczenia, ale jestem zawsze otwarta na zmianę.

Aleksandra: Jak to się mówi – co dwie głowy, to nie jedna.

AM: Czy zdarza się Wam różnić w podejściu do biznesu i jak rozwiązujecie takie sytuacje?

Patricia: Różnorodność jest piękna, wartościowa i potrzebna. Rozmawiamy i szukamy rozwiązania najlepszego dla firmy.

Aleksandra: Nasze nierzadko odmienne zdania uważam za wielki atut. Zawsze rozmawiamy na argumenty, aż znajdziemy wspólny punkt.

AM: Co najbardziej cenicie w sobie nawzajem – jako partnerki biznesowe i jako mama z córką?

Patricia: Naszą relację, wzajemny szacunek i różnorodność.

Aleksandra: W mamie najbardziej cenię konsekwencję i upór w dążeniu do celu. Nie znam drugiej osoby tak skoncentrowanej na wyznaczonym zadaniu.

AM: Czy wspólna praca zbliża Was jeszcze bardziej, czy wymaga dodatkowej przestrzeni?

Patricia: Oczywiście, że zbliża. Taka relacja wymaga mądrości, miłości i balansu. Nie jest to łatwe, ale – jak widać – możliwe.

Aleksandra: Znamy się doskonale, ale czasem potrzebujemy też przestrzeni, by nabrać dystansu i jeszcze bardziej docenić siebie nawzajem.

Patricia i Aleksandra popławskie

i

Autor: Materiały prasowe Popławska Group/ Materiały prasowe

AM: Gdybyście miały opisać firmę Clarena jednym słowem, które oddaje jej rodzinny charakter – co by to było?

Patricia: Firma to ludzie – wspólnie pracujący, szanujący się, bo każdy jest ważny i potrzebny. Wielką radością jest dla mnie to, że jedno z moich dzieci jest kompetentne i odpowiedzialne, by kontynuować firmę, którą założyłam prawie 30 lat temu. Jestem za to bardzo wdzięczna Bogu.

Aleksandra: Otwartość. U nas zawsze gra się w otwarte karty. Rozmawiamy ze wszystkimi pracownikami i każdy może przyjść do nas z własnym tematem.

AM: Jakie cechy liderki są dziś najważniejsze w zarządzaniu firmą kosmetyczną?

Patricia: Odpowiedzialność, konsekwencja, samodyscyplina, dobra organizacja, mądrość i kreatywność.Aleksandra: Dodałabym też systematyczność w pracy i realizację małych celów, które składają się na duże efekty.

AM: Clarena to marka stworzona przez kobiety i dla kobiet. Czy to wpływa także na Waszą działalność pozabiznesową?

Patricia: Tak, wspieramy kobiety na różne sposoby. Osobiście wspieram ich wiele – często pozostaje to w tajemnicy.

AM: Jakie były największe wyzwania, z którymi musiałyście się zmierzyć w branży beauty?

Patricia: Branża beauty jest znacznie łatwiejsza niż ta, w której działałam wcześniej – import i ubój bydła rzeźnego. Trudniej było uruchomić produkcję kosmetyków, suplementów i akcesoriów jednorazowych.

Aleksandra: Ja weszłam na przetarty już przez mamę szlak, więc nie musiałam mierzyć się z tym, co ona. 25 lat temu branża wyglądała zupełnie inaczej niż dziś.

AM: Który moment w historii Clareny był dla Was przełomowy?

Patricia: Każdy moment jest przełomowy – proces ulepszania trwa nieustannie. Kreatywność i zmiana to podstawa.

Aleksandra: Dla mnie – otwarcie własnego laboratorium. Wtedy weszliśmy na zupełnie nowy poziom jako producent kosmetyków. Otworzyły się przed nami nowe możliwości – zarówno w zakresie tworzenia formuł, jak i opracowywania własnych składników aktywnych. Dało nam to pełną swobodę w projektowaniu produktów dokładnie takich, jakich oczekujemy – bez kompromisów i bez sięgania po gotowe rozwiązania.

AM: Jakie wartości przyświecają Wam w tworzeniu kosmetyków?

Patricia: Najwyższa jakość. Jeśli coś robię, to na 100%, czyli najlepiej, jak potrafię – albo wcale. Klient ma zostać z nami na całe życie.

Aleksandra: Skuteczność i potwierdzone badaniami działanie produktów.

AM: Skąd bierze się sukces marki?

Patricia: Z jakości, odpowiedzialności i nowości, które nieustannie wprowadzamy.

Aleksandra: Z wielu czynników – jakości produktów, pozycji na rynku i umiejętności radzenia sobie w trudnych sytuacjach.

AM: Na których rynkach odnosicie największe sukcesy i jakie macie plany rozwoju?

Patricia: Azja, Europa, a w planach – Chiny.

Aleksandra: Chciałabym zwiększyć rozpoznawalność marki na rynku detalicznym. Ufają nam kosmetolodzy, co potwierdza skuteczność produktów, i chciałabym, by klienci indywidualni również mieli dostęp do tak zaawansowanej pielęgnacji.

AM: Co powiedziałybyście młodym kobietom, które marzą o własnej marce?

Patricia: Aby najpierw znalazły potrzebę na rynku kosmetycznym lub suplementacyjnym, a potem przyszły do nas – resztą się zajmiemy.

Aleksandra: Oraz, jeśli lubią wychodzić ze swojej strefy komfortu, niech otwierają biznes bez chwili zastanowienia.

Patricia i Aleksandra Popławskie

i

Autor: Materiały prasowe Popławska Group/ Materiały prasowe
Super Express Google News
Stryjenka Stefa miałaby w tym quizie 10/10. Czy wiesz, kto jest kim w rodzinie? Jeśli zdobędziesz połowę punktów, to biegnij do babci na korepetycje
Pytanie 1 z 10
Na rozgrzewkę coś łatwego. Szwagier to:

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki