Miało być lepiej, a wyszło – jak zwykle…

2018-05-21 17:08

Zasada sekwencyjności w terapii, czyli kontynuowania leczenia odpowiednio dobranymi lekami, jest dziś standardem światowym. Szczególnie jest to istotne w przypadku nowotworów. Sekwencyjność znacznie zwiększa skuteczność terapii, tym samym zwiększając szanse chorego. Niestety polscy chorzy na raka prostaty są takich szans pozbawieni. A wszystko przez zakaz sekwencyjnego podawania leków i zakaz łączenia leków.

Leki niby są, a ich nie ma

Kiedy w listopadzie u. roku chorzy na raka prostaty dowiedzieli się, że, w ramach programu lekowego, mają dostęp do trzech leków po chemioterapii (Xofigo, Xtandi, Zytiga), wstąpiła w nich nadzieja. Bo przecież szerszy wachlarz terapeutyczny to większe szanse, że leczenie będzie skuteczniejsze.

Tylko że w praktyce tego dostępu nie ma. Program nie pozwala bowiem na sekwencyjne podawanie leków, czyli praktycznie pacjent, leczony w ramach programu określonym lekiem, nie będzie miał możliwości kontynuowania terapii innym lekiem.

Oczywiście to wyłącznie wymysł polskich urzędników, bo cały świat leczy wszystkim, co jest dostępne.
Niejasne argumenty sugerują jakieś „drugie dno"

Problem sprzecznego z wiedzą medyczną i światowymi standardami zakazu sekwencyjności pacjenci ze Stowarzyszenie UroConti sygnalizowali od samego początku obowiązywania programu lekowego. Z Ministerstwa Zdrowia otrzymali odpowiedź, z której wynikało, że zapisy umieszczone w programie lekowym były opiniowane przez konsultantów i ekspertów klinicznych z dziedziny onkologii, którzy wskazali na zasadność uniemożliwienia stosowania określonych leków sekwencyjnie. Jednak na pisemne zapytanie o uzasadnienie opinii pacjenci do dziś nie otrzymali odpowiedzi.

- Obawiamy się, że w tej sprawie jest jakieś „drugie dno", ale będziemy domagać się wyjaśnień, bo tu przecież chodzi o nasze życie! – mówi przewodniczący sekcji prostaty Bogusław Olawski.

Żadnych wątpliwości, że chorzy powinni mieć dostęp do sekwencyjnego stosowania leków, nie mają prawnicy, do których zwróciło się Stowarzyszenie. Uważają oni, że pacjentów, którzy wcześniej stosowali jeden lek, należy leczyć drugim, w ramach programu lekowego.

Leczenie przed chemioterapia tylko dla wybranych

- Gdyby nie zakaz sekwencyjności leków moglibyśmy powiedzieć, że nasi chorzy po chemioterapii są leczeni tak, jak to ma miejsce na całym świecie – Nadal jednak czujemy się dyskryminowani w związku z ograniczeniami w dostępie do leczenia u tych chorych, u których chemioterapia jeszcze nie ma medycznego uzasadnienia – mówi Bogusław Olawski. – W większości krajów Europy refundowane są dla nich wszystkie dostępne terapie, w Polsce – jedna. Mamy jednak nadzieje, ze ministerstwo jak najszybciej doprowadzi do tego i stworzy takie warunki, że polscy pacjenci będą leczeni zgodnie ze światowymi standardami.

Dlatego tak ucieszyły mnie słowa ministra Czecha, który przyznał, że ministerstwo ma problem dotyczący braku elastyczności programów lekowych, ponieważ w dużej mierze zależą one od producentów leków i zapowiedział zmiany w tym zakresie.

Minister zapowiedział, że w tzw. dużej nowelizacji ustawy refundacyjnej zostaną wprowadzone zmiany, pozwalające na to, by program lekowy zależał od ministra zdrowia, który będzie go planował wspólnie z ekspertami i konsultantami krajowymi w poszczególnych dziedzinach, a nie od dobrej woli firm konkurencyjnych posiadających juz leki w tym programie, co się wcześniej zdarzało.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki