Super Fokus. Zabójcze gołe pyłki. Na co musi uważać alergik?

2014-04-10 4:00

Organizmy alergików mobilizują przeciw wciągniętym nosem pyłkom armie komórek służących zwalczaniu infekcji. Taką reakcję można by porównać do wysłania uzbrojonej armii przeciw państwu, w którym ktoś kichnął.

Układ odpornościowy osoby uczulonej, np. na pyłki albo niektóre substancje zawarte w jedzeniu, działa jak szaleniec zwalczający to, czego zwalczać nie ma sensu, ponieważ nie jest groźne.

Co na przykład może zrobić człowiekowi mikroskopijny pyłek kwiatowy, który w drodze na znamię słupka wpadnie do nosa? Nic. Ale organizm, traktując go jak wroga, sam robi sobie krzywdę.

Uczuleni na otoczenie

Układ odpornościowy człowieka służy do tego, aby bronić go przed pasożytami, bakteriami i wirusami. Dopóki tym właśnie się zajmuje, nie ma problemu z alergią. Jednak nasze wewnętrzne jednostki wojskowe, czyli komórki odpornościowe, bronią nas coraz zacieklej. Już 10 milionów Polaków i co trzeci mieszkaniec Europy Zachodniej i USA walczą z wiatrakami, którymi są np. pyłki i nieszkodliwe związki chemiczne. Osoba uczulona na pyłek brzozy nie cierpi na skutek spustoszeń, jakie taki pyłek wywołał, ale z powodu wojny, którą rozpętał wewnątrz jej ciała osobisty system odpornościowy. Zaburzenia w działaniu układu odpornościowego są wynikiem złego funkcjonowania zmienionych genów. Naukowcy przypuszczają, że zwiększona wrażliwość ludzi na czynniki zupełnie nieszkodliwe to skutek "bezrobocia" układu odpornościowego, który odciążamy, eliminując z otoczenia bakterie i pasożyty. Możliwe, że w tej sytuacji niektóre przeciwciała chwytają się byle zajęć, reagując na pyłki roślin, maleńkie pajęczaki żyjące w kurzu i choćby na związki chemiczne w jedzeniu. Za sprawą najróżniejszych dodatków poprawiających smak zmienia się struktura białek, pojawia się więc coś obcego - i problem gotowy. Kiedy przeciwciała zaczynają działać i ruszają do ataku, człowiek ma gorączkę i katar, kicha, boli go głowa. Tak samo jak w trakcie walki z niebezpiecznymi drobnoustrojami, pojawia się stan zapalny. Z błahego, bezsensownego powodu, ale ze wszystkimi przykrymi objawami.

Zobacz: Pasztet na alergię, kasza na cukrzycę, jabłko na miażdżycę

Pył w mrowisko

Wojna zaczyna się, gdy intruz, np. pyłek trawy, pada na śluzówkę wewnątrz nosa. Uzbrojone komórki odpornościowe wyruszają na front, rezerwa przywdziewa mundury, a najbardziej cierpi przy tym uczulony cywil. Ludzki układ immunologiczny ma możliwości przystosowane do walki z naprawdę potężnym wrogiem, jakim są np. wirusy zdolne przyłączyć się do DNA komórki i w takim "przebraniu" przetrwać ataki komórek obronnych. Spora część arsenału odpornościowego, mimo to że bez sensu, jest w walce z pyłkami wykorzystywana. Znajdujące się w śluzówce komórki rozpoznające ciała obce podnoszą alarm, a wtedy rusza na zwiady grupa o kryptonimie limfocyt T, złożona z małych białych krwinek. Namierza i szybko identyfikuje pyłek jako wroga, aby następnie pomóc w jego zniszczeniu. Leukocyty T są uzbrojone w cząsteczki pasujące do nazywanych antygenami cząsteczek znajdujących się na powierzchni podrażnionych przez pyłki komórek. To właśnie obce antygeny, ślady najazdu, zdradzają wroga. Rozpoznając je, limfocyty T wykrywają infekcję. Dopasowują się do wykrytych antygenów jak klucze do zamków, dzięki czemu mogą roznosić informację o antygenach, prowokując jednocześnie bratnie białe komórki do obrony organizmu. Tak wywołują stan zapalny.

Wiele hałasu o nic

Teraz przychodzi czas na wkroczenie do akcji limfocytów B. Agresywne "oddziały" tych krwinek mają za zadanie unieszkodliwiać wirusy. W wypadku alergii niszczą po prostu podrażnione komórki, zmienione pod wpływem pyłków jak pod wpływem drobnoustrojów. Limfocyty B wytwarzają przeciwciała, czyli cząsteczki białek dopasowane do antygenów. Przeciwciała łączą się z obcymi antygenami, sprawiając, że np. wirusy nie mogą się powielać i rozprzestrzeniać.

O ile w grę wchodzą prawdziwi najeźdźcy, walka trwa dalej, ponieważ drobnoustroje odpowiadają na atak układu odpornościowego. Pyłki ani inne alergeny nie atakują komórek od wewnątrz i nie ukrywają się przed przeciwciałami. Nie trzeba więc angażować innych komórek odpornościowych poza limfocytami. Ale wstępna faza wojny, uciążliwa dla organizmu, powtarza się tak długo, jak długo alergik styka się z alergenami. Za każdym razem kiedy pyłek trafia na śluzówkę i alarmuje limfocyty T, walka zaczyna się od nowa. Właśnie dlatego zwykle najlepszym wyjściem dla alergika jest po prostu nie wyjść. Zostać tam, gdzie nie pylą trawy i nie szumią kwitnące wierzby.

Polub se.pl na Facebooku

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki