Toruń. Postrzelony dziennikarz opuścił szpital. Policja szuka sprawcy
- Wychodzę:) po 10 dniach walki o życie, oko, o siebie, wracam do domu! - zaczął swój post Marcin Lewicki, który został postrzelony na ulicach Torunia 15 sierpnia br. Co gorsza, metalowy przedmiot, wystrzelony prawdopodobnie z broni pneumatycznej, trafił dziennikarza w oko, wskutek czego nadal nie odzyskał pełnej sprawności, choć najgorsze jest już za nim.
- "Jak oko?" Odpowiem Wam ogólnie: jest. I to fantastyczna sprawa, bo niewiele brakowało, a miałbym sztuczną gałkę. Czy będę widział? Do tego jeszcze długa droga. Ale się nie poddam! Medycyna jest wspaniała, a ja usłyszałem wiele dobrych słów i niech to będzie fundament do dalszej walki - pisze poszkodowany.
Dziennikarz nie jest jedyną osobą, która ucierpiała w wyniku działań nieznanego sprawcy. Policja w Toruniu prowadzi postępowanie dotyczące narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu kilku motocyklistów. Do wszystkich, jak wskazuje zabezpieczony w sprawie materiał dowodowy, oddano strzały z broni pneumatycznej, na którą nie jest wymagane pozwolenie. Do ww. zdarzeń doszło:
- 14;
- 15;
- i 18 sierpnia br.;
na skrzyżowaniu ulic Traugutta i Warszawskiej w Toruniu.
- Dotychczas nikt w tej sprawie nie usłyszał zarzutów. Czynności śledczych trwają, a policjanci sprawdzają każdy przekazany sygnał. M.in. przeszukali mieszkania w pobliskiej kamienicy, które mają okna wychodzące w kierunku skrzyżowania, gdzie doszło do incydentów, weryfikowane są informacje uzyskane od świadków - mówiła "Super Expressowi" aspirantka Dominika Bocian, rzeczniczka KMP w Toruniu.