Wjechał na chodnik i próbował rozjechać pieszych. Podejrzany o makabryczny rajd wyszedł z aresztu

2025-12-23 11:05

Po sześciu miesiącach spędzonych w areszcie Zbigniew W., podejrzany o szokujący wypadek w Chełmnie, opuścił celę. Jak poinformowało Radio PiK, kluczowe dla decyzji sądu były stan zdrowia 56-latka oraz opinia psychiatryczna, według której w chwili zdarzenia mężczyzna był niepoczytalny.

Super Express Google News

Zbigniew W., podejrzany o spowodowanie makabrycznego wypadku w centrum Chełmna, po pół roku opuścił areszt śledczy. Informację jako pierwsze przekazało Radio PiK, powołując się na ustalenia śledczych i decyzję sądu. Wpływ na zmianę środka zapobiegawczego miał zarówno stan zdrowia 56-latka, jak i najnowsza opinia biegłych psychiatrów.

Specjaliści uznali, że w chwili zdarzenia mężczyzna był niepoczytalny. W związku z tym sąd zdecydował o uchyleniu tymczasowego aresztu. Zamiast tego wobec Zbigniewa W. zastosowano dozór policyjny, zakaz opuszczania kraju oraz poręczenie majątkowe. Śledztwo jednak nadal trwa, a sprawa wciąż budzi ogromne emocje, zwłaszcza wśród mieszkańców Chełmna.

Przypomnijmy, do dramatycznych wydarzeń doszło 11 lipca około godziny 14:30. Zbigniew W., kierując samochodem marki Mitsubishi, wjechał „pod prąd” w ulice Rynek i Hallera. Na chodniku potrącił matkę z dwiema córkami, a następnie kolejne osoby. Rozpędzone auto niszczyło znaki drogowe i elementy infrastruktury miejskiej, aż w końcu zatrzymało się dopiero na schodach jednej z kamienic.

Bilans tego szaleńczego rajdu był dramatyczny. Rannych zostało pięć osób, w tym dwie siostry – 11-letnia Eliza i 13-letnia Lena. Młodsza dziewczynka doznała złamania kręgosłupa, natomiast starsza miała liczne, poważne obrażenia i przez długi czas przebywała w śpiączce. Obie spędziły wiele tygodni w szpitalach, a przed nimi wciąż długa i kosztowna rehabilitacja.

Od samego początku prokuratura twierdziła, że Zbigniew W. działał z premedytacją. Jeszcze w lipcu usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa pięciu osób, za co grozi mu nawet kara dożywotniego pozbawienia wolności. Jak informowaliśmy na łamach "Super Expressu" 17 grudnia, sąd przedłużył mu areszt, wskazując na obawę matactwa oraz surową karę, jaka może mu grozić.

Śledczy dysponują już opinią z rekonstrukcji wypadku. Wynika z niej, że Mitsubishi poruszało się z prędkością około 30–35 km/h, a kierowca nie hamował i nie próbował ominąć pieszych. Kluczowe znaczenie w sprawie mają jednak opinie biegłych psychiatrów, które – jak podaje Radio PiK – przesądziły o wypuszczeniu podejrzanego na wolność.

Wybuch gazu w Chełmży. Policjanci ruszyli na pomoc poszkodowanym

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki