Ruszył proces

Michał odgryzł żonie nos! Powód szokuje. Wszystko przez pikantne nagranie

2024-01-30 15:08

Michał W. na początku "tylko" bił swoją żonę. Ta odwiedzała go potem w więzieniu, przysyłała pieniądze i paczki. Gdy wyszedł z więzienia, czekała na niego z dziećmi. To on wyprowadził się od niej, bo jak mówi "w domu był bałagan, a żona nie sprzątała". Kobieta brała dzieci i nadal odwiedzała mężczyznę. Teraz po raz pierwszy spotkali się na korytarzu sądu w Toruniu. Mężczyzna siedzi w areszcie, bo prokuratura oskarża go o odgryzienie nosa.

- Co, nawet na mnie nie spojrzysz? - takie słowa wypowiedział Michał W. w kierunku swojej żony. Ten mężczyzna został we wtorek (30 stycznia 2024) doprowadzony z aresztu do Sądu Okręgowego w Toruniu. 45-latek jest oskarżony o spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu swojej żony. Michał W., który ma zakaz zbliżania się do kobiety, nie spuszczał z niej wzroku. W jego oczach było pełno emocji. Takowych nie ukrywała również pokrzywdzona, którą o sprawę pytał nasz reporter.

- To chora miłość. Tak, kochałam go kiedyś. 10 lat temu zaczął się zmieniać. To nie alkohol jest winny. Jak ktoś kogoś kocha, to nie odgryza mu nosa. Lekarze mi go przyszyli - powiedziała nam kobieta, której medycy cudem uratowali nos.

Michał W. odgryzł żonie nos. Szokujące kulisy ujawnione w Toruniu

Michał W. i jego żona mają sześcioro dzieci. Mężczyzna ma na swoim koncie wyrok za znęcanie się nad kobietą. - No poniosło mnie - tak tłumaczył się agresor. Kolejne słowa mężczyzny wzbudzały jeszcze więcej emocji. Oskarżony nie wahał się ujawnić wielu szczegółów.

- Jak siedziałem w więzieniu, to żona mnie odwiedzała. Ja w więzieniu przeszedłem terapię odwykową. Żona robiła dla mnie paczki, przysyłała pieniądze. Jak wyszedłem z więzienia, to czekała na mnie z dziećmi. Ja w domu wytrzymałem cztery dni, bo nie mogłem patrzeć na ten bałagan. Dlatego się wyprowadziłem - tłumaczył na sali sądowej Michał W. - Ona do mnie przychodziła. Sama z dziećmi. Zostawała na noc - dodał.

Kobieta odwiedzała męża, bo nie chciała, by dzieci straciły z nim kontakt emocjonalny. Jak się okazało, sama też coś do niego czuła.  - Po dobrym seksie zajrzałem do jej telefonu - wyznał na sali sądowej Michał W.. Mężczyzna utrzymuje, że w telefonie znalazł dowody na zdradę swojej żony. To one miały go rozjuszyć i popchnąć do brutalnego czynu.

Dopiero po tych słowach prokurator wystąpił o utajnienie rozprawy. Sąd przychylił się do tego wniosku. Michałowi W. grozi do 20 lat więzienia. Do sprawy będziemy wracać w kolejnych materiałach. Pod tekstem znajdziecie galerię ze zdjęciami z toruńskiego sądu.

Demony kazały mu zabić przyjaciół. Ruszył proces ws. mordu w Łodzi

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki