Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami we Włocławku nie kryje wzruszenia. Pies, który w niedzielę, 2 listopada wskoczył do Wisły, żyje i ma się dobrze. Choć akcja poszukiwawcza zakończyła się bez sukcesu, następnego dnia wydarzył się prawdziwy cud.
– Ratownicy przeszukiwali rzekę i brzegi, jednak pies zniknął. Nie mieliśmy pewności, czy przeżył… Do późnego wieczora trwały poszukiwania, ale bez skutku. Wracaliśmy z ciężkimi sercami, wciąż mając nadzieję, że jednak się uratował – relacjonują członkowie TOZ we Włocławku.
W poniedziałek rano (3 listopada) nadzieja wróciła. Do siedziby Towarzystwa zadzwonił mężczyzna, który zauważył zwierzę na ulicy Grodzkiej. Śledził psa tak długo, aż pojawili się wolontariusze.
– Wciąż był bardzo przestraszony – wystarczyło, że ktoś na niego spojrzał, a uciekał, wbiegał na ulicę, pod samochody, kierowcy trąbili… Każdy nasz krok musiał być przemyślany, by go nie spłoszyć. Działaliśmy bardzo ostrożnie, krok po kroku, aż w końcu udało się go nakierować na jedną posesję. Gdy tylko wszedł, zamknęliśmy bramę – i wtedy odetchnęliśmy z ulgą. Pies żyje, jest bezpieczny – opowiadają członkowie TOZ.
Dziś pies znajduje się pod opieką wolontariuszy. Jest wychudzony i przestraszony, ale jego stan zdrowia nie budzi zastrzeżeń. TOZ we Włocławku szuka dla niego domu tymczasowego.
Osoby, które chciałyby pomóc, mogą kontaktować się z Towarzystwem Opieki nad Zwierzętami pod numerem telefonu 735 622 100.
– To cud, że przeżył. Teraz potrzebuje tylko miłości i spokoju – podsumowują włocławscy wolontariusze.