Rafał był ubezpieczony na wypadek śmierci dziewięć razy. Kiedy zginął, pieniądze dostał jego pracodawca

i

Autor: PIOTR LAMPKOWSKI/ SUPER EXPRESS Rafał był ubezpieczony na wypadek śmierci dziewięć razy. Kiedy zginął, pieniądze dostał jego pracodawca

"Zabili mi syna, aby wziąć odszkodowanie!" Ojciec walczy o sprawiedliwość

2021-08-08 9:39

Rafał Koczan (+24 l.) spalił się w samochodzie razem ze Sławomirem Ś. (+45 l.). Po tym jak prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie ich śmierci okazało się, że firmy ubezpieczeniowe mają wypłacić po 1,5 miliona złotych za śmierć każdego z nich. Pieniądze mają trafić nie do kieszeni ich rodzin, tylko właściciela firmy w której pracowali. Andrzej Koczan (55 l.), ojciec Rafała twierdzi, że jego syn został zabity dla odszkodowania.

"Zabili mi syna, aby wziąć odszkodowanie!" Ojciec walczy o sprawiedliwość

To był tajemniczy wypadek. W rowie w Starogrodzie Dolnym spalił się Daewoo Matiz. W środku było dwóch mężczyzn. Prokuratura uznała, że samochód stoczył się ze skarpy na niewielkim łuku i umorzyła postępowanie. - Co szedłem na policję mądry to wychodziłem z komendy głupi - mówi nam Andrzej Koczan (55 l.) ojciec Rafała którego spalone zwłoki zostały znalezione w samochodzie - Oni po prostu uznali, że to był wypadek i po 3 miesiącach umorzyli postępowanie. Ja nie wiedziałem, jakie mam prawa. Nie wiedziałem też, że mogę decyzję o umorzeniu śledztwa zaskarżyć. Czułem, że oni dokładnie nie wyjaśniają sprawy śmierci mojego syna - dodaje mieszkaniec Torunia. - Bo jak ja tam byłem na miejscu to nic nie wskazywało na to, że to był wypadek. Ja dzisiaj jestem przekonany, że syn został zamordowany. Potem samochód został zepchnięty ze skarpy i podpalony - zdecydowanie twierdzi Andrzej Koczan.

Jego syn Rafał miał zginąć w tajemniczym wypadku 28 listopada zeszłego roku. Po kilku miesiącach pan Andrzej dowiedział się, że miał on wykupioną polisę ubezpieczeniową na życie. Nie w jednym, nie w dwóch firmach ubezpieczeniowych tylko w dziewięciu. W tej sprawie prokuratura Okręgowa w Toruniu prowadzi śledztwo. Nie na wniosek ojca Rafała tylko z zawiadomienia firmy ubezpieczeniowej, która nie chce wypłacić odszkodowania. Pieniądze miały trafić do kieszeni właściciela firmy, w której Rafał pracował dosłownie miesiąc.

Prokuratura, prowadząc postępowanie, ustaliła, właściciel firmy najpierw zatrudnił w swojej firmie 6 osób. Potem wykupił na nich w kilkunastu firmach ubezpieczeniowych pracownicze ubezpieczenie grupowe. Każdy z pracowników płacił ponad 1000 złotych na ubezpieczenie grupowe miesięcznie. Czterech pracowników tej firmy już nie żyje. Dwóch spaliło się w samochodzie koło Torunia. Dwóch zmarło w szpitalu.

"Zabili mi syna, aby wziąć odszkodowanie!" Ojciec walczy o sprawiedliwość

Prokuratura zajmuje się sprawą bo firma ubezpieczeniowa uważa, że została wprowadzona w błąd przy zawieraniu umowy. - Maciejowi B., właścicielowi firmy postawiliśmy zarzut z artykułu 286 w związku z artykułem 270 tj. usiłowanie wyłudzenia odszkodowania na podstawie podrobionych dokumentów. Gdybym miał podejrzenia, że on przyczynił się do śmierci tych osób to przecież Pan mnie zna. Przecież Pan wie, że gdybym miał dowody na to to poszedł bym z nim na areszt. Jak na razie nie ma takich podstaw aby występować o areszt - mówi nam jeden z toruńskich prokuratorów. - Ja chcę, aby prokuratura dokładnie wyjaśniła sprawę śmierci mojego syna - mówi nam jego ojciec, który nie miał wiedzy, że sam może złożyć zawiadomienie o przestępstwie w sprawie śmierci swojego syna.

Jeżeli byliście świadkami wypadku bądź niepokojącego zdarzenia w regionie - pożaru, stłuczki itd., dajcie nam znać! Ostrzeżemy innych i ułatwimy komunikację. Zapraszamy również w razie jakichkolwiek problemów/pytań. Czekamy na naszym Facebooku oraz na mailu - [email protected].

Śmiertelny wypadek na DK 3

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki