34-letni Łukasz nie obudził się po makabrycznym wypadku. Walczy o życie w szpitalu w Gdańsku
Lekarze z Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku walczą o życie 34-letniego Łukasza, który został ciężko ranny w wypadku w Mątowach Wielkich pod Malborkiem. 30 lipca br., jak wstępnie informuje tamtejsza policja, poszkodowany jechał prostym odcinkiem drogi osobowym audi, gdy z nieznanych jak do tej pory przyczyn stracił panowanie nad autem i zjechał na pobocze, uderzając w drzewo. - Bardzo trudne zdarzenie. Wraz z JRG Malbork musieliśmy zabezpieczyć pojazd i wykonać dostęp do poszkodowanego kierowcy który przebywał w pojeździe. Kierowca został ewakuowany i przekazany ZRM , a następnie zabrany przez LPR do szpitala - relacjonowali przebieg akcji ratunkowej druhowie z Ochotniczej Straży Pożarnej w Miłoradzu. Mężczyzna doznał złamania obu nóg, żeber, uszkodzenia miednicy, barku, poza tym odnosząc poważnych obrażenia wewnętrzne. 34-letni spędził wiele dni na oddziale intensywnej terapii, gdzie został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej, ale dotychczasowe próby wybudzenia mężczyzna skończyły się niepowodzeniem.
Dalsza część tekstu pod galerią z wypadku pod Malborkiem.
- Z badań neurologicznych wynika, że doszło do rozlanego urazu aksonalnego. To najbardziej zaawansowana postać urazu zamkniętego. Ogniska krwotoczne powstają w mechanizmie gwałtownego przyspieszenia i hamowania. Najczęściej obserwuje się je w obrębie ciała modzelowatego, ale mogą być też rozsiane w innych obszarach mózgowia. Skutki rozlanego urazu aksonalnego zależą oczywiście od siły i mechanizmu urazu. Stan chorego może być zmienny – od krótkotrwałej utraty przytomności, poprzez długotrwałą śpiączkę do stanu wegetatywnego lub zgonu włącznie - czytamy na Zbieramyrazem.org.
Czytaj też: Dramat na plaży w Stegnie! 45-latek zmarł, bo drogę blokowały parawany?
Jak informuje mama mieszkańca powiatu malborskiego, jedyną nadzieją na powrót jej syna do zdrowia jest codzienna, intensywna rehabilitacja. Stan zdrowia nie pozwala na razie, by Łukasza można było przewieźć do kliniki, gdzie można mu zapewnić specjalne zajęcia, ale jego rodzice już rozpoczęli zbieranie pieniędzy na ten cel, bo nie stać ich na kosztowną rehabilitację. Kwestę na rzecz 34-latka można wspomóc, klikając TUTAJ.