- Polskie kurorty nad Bałtykiem, choć latem pękają w szwach, borykają się z drastycznym spadkiem liczby stałych mieszkańców.
- Władysławowo, Hel i Jastarnia straciły ponad jedną trzecią ludności w ciągu dwóch dekad, a Pomorze przoduje w depopulacji.
- Sezonowość pracy, drogie nieruchomości i odpływ młodych to główne przyczyny, dla których turystyczny sukces nie przekłada się na rozwój.
Nadmorskie kurorty latem tętnią życiem
Bałtyk każdego roku latem przeżywa turystyczny złoty okres. Rezerwacje wówczas biją rekordy, pensjonaty i apartamenty wyrastają jak grzyby po deszczu, a w lipcu i sierpniu trudno znaleźć wolny skrawek plaży. I właśnie dlatego dane demograficzne mogą szokować, bowiem dowiadujemy się z nich, że nadmorskie kurorty tracą ogromne ilości mieszkańców. Najbardziej dramatyczny przykład? Władysławowo, które w ciągu dwóch dekad straciło ponad jedną trzecią ludności.
Kurort nad Bałtykiem wyludnia się w zatrważającym tempie
Choć może wydawać się to zaskakujące, to okazuje się, że Pomorze jest liderem depopulacji wśród kurortów, a niechlubne podium należy do miejscowości z powiatu puckiego. Według danych opartych o GUS i zestawionych przez portal polskawliczbach.pl, w latach 2002-2024 Władysławowo straciło ok. 37,7% mieszkańców – z 14 694 do ok. 9 154 osób.
Dalsza część artykułu znajduje się pod galerią.
Władysławowo [ZDJĘCIA]
Władysławowo – miasto, z którego "uciekła" jedna trzecia ludzi
Władysławowo to klasyczny symbol wakacyjnego Bałtyku: port, promenady, smażalnie, sezonowe atrakcje dla rodzin, a przy tym świetna baza wypadowa na Hel czy do Trójmiasta. W statystykach demograficznych jednak wygląda jak miasto, które powoli gaśnie. W ciągu 22 lat ubyło tu prawie 5,5 tys. osób. To tak, jakby z mapy zniknęły dwie średniej wielkości dzielnice w większym mieście. Co jest tego przyczyną? Nie ma jednej prostej odpowiedzi, ale kilka przyczyn wraca w analizach jak bumerang, a oto część z nich:
- Sezonowość pracy
- Drogi rynek nieruchomości
- Odpływ młodych
- Ogólna drożyzna.