Zmowa milczenia?

Koszmar dział się dosłownie za płotem. Nikt nie wiedział o znęcaniu się nad trójką dzieci?

2, 3 i 5 lat - tyle mają dwie dziewczynki i chłopczyk, które w swoim krótkim życiu doświadczyły czegoś, co pozostanie traumą na całe życie. Miały być bite, przypalane papierosami, a nawet głodzone i pojone alkoholem. Koszmar dzieci wyszedł na jaw po interwencji policji, gdy okazało się, że ich rodzice zajmują się nimi pod wpływem alkoholu. W toku prowadzonego śledztwa ujawniono szokujące szczegóły. Jak to możliwe, że sąsiedzi z niewielkiej wsi pod Słupskiem w ogóle o tym nie wiedzieli?

Prawda wyszła na jaw po policyjnej interwencji

Zgłoszenie o nietrzeźwych rodzicach słupscy policjanci otrzymali w grudniu 2022 roku. Gdy udali się pod wskazany adres, okazało się, że 29-latka i 35-latek są pijani. Trójka dzieci została przekazana pod opiekę rodziny zastępczej, a wobec rodziców wszczęto śledztwo, które wykazało, że w rodzinie mogło dochodzić do aktów przemocy. Mariola K. i Łukasz B. usłyszeli zarzuty znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad swoimi dziećmi i trafili do aresztu na 3 miesiące.

- Rodzice biologiczni Łukasz B. i Mariola K. znęcali się ze szczególnym okrucieństwem nad trojgiem swoich małoletnich dzieci: dwulatkiem, trzylatką i pięciolatką - mówi "Super Expressowi" prok. Magdalena Gadoś z Prokuratury Rejonowej w Słupsku. - Obydwoje nie przyznali się do zarzucanych im czynów, złożyli wyjaśnienia, które odbiegają od tego, co wiemy ze zgromadzonego materiału dowodowego. Negują w nich całkowicie stosowanie przemocy wobec swoich dzieci.

Rodzice znęcali się nad trójką swoich dzieci

Sąsiedzi nie wiedzieli o koszmarze trójki dzieci?

Mieszkańcy wsi, w której doszło do przemocy wobec dzieci, niechętnie rozmawiają z mediami na ten temat. Jednak ci, którzy zdecydowali się porozmawiać z reporterem "Super Expressu", twierdzą, że o niczym nie wiedzieli, a relacje w rodzinie były bardzo dobre.

- Alkohol był w tym domu, ale jak Mariola przychodziła do sklepu z dziećmi, nie było widać, żeby działa im się krzywda - mówi reporterowi "Super Expressu" kobieta spotkana we wsi. - Były zadbane i nie wyglądało, żeby coś się działo.

- Widziałem jak rzucała się ojcu na szyję - dodaje przechodzący obok mężczyzna.

- Widywałam często tę dziewczynkę, ale nigdy nie zauważyłam, że jest jej źle - mówi kolejna mieszkanka.

Można odnieść wrażenie, że we wsi panuje swoista zmowa milczenia. Mimo, iż sami mieszkańcy zaprzeczają, że w rodzinie Marioli K. i Łukasza B. dochodziło do przemocy wobec dzieci, padły gorzkie słowa pod adresem służb i instytucji pomocowych.

- Przepraszam, a gdzie była policja, opieka i inne służby? Nikt nic nie widział? - mówi jedna z mieszkanek.

"Nigdy nie mieliśmy żadnych sygnałów"

Całą sytuacją jest również zaskoczona kierowniczka Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej.

- Rodzina, o której mówimy, jest znana ośrodkowi - mówi "Super Expressowi" Anna Łabik. - Mieszkają na terenie naszej gminy. Nie korzystali z pomocy społecznej. Znamy od wielu lat i panią Mariolę, i pana Łukasza, ale odkąd stworzyli wspólny związek, nie nigdy nie mieliśmy żadnych sygnałów, nikt nie zgłosił, że w tej rodzinie może dziać się taka potworna krzywda, zwłaszcza dzieciom. Jesteśmy w dużym szoku, że taka sytuacja miała miejsce.

Za znęcanie się nad dziećmi Marioli K. i Łukaszowi B. grozi do 10 lat więzienia.

Sonda
Czy kary za znęcanie się nad dziećmi powinny być wyższe?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki