Paweł Adamowicz zginął dwa lata temu, a proces Stefana W. nie ruszył. Brat traci wiarę

2021-01-11 14:30

W środę (13 stycznia) miną dokładnie dwa lata od zamachu Stefana W. na prezydenta Gdańska. Paweł Adamowicz został śmiertelnie ugodzony nożem na oczach tłumu. Dzień później zmarł w szpitalu. Na scenie WOŚP doszło do szokującej sytuacji, która miała zmienić oblicze polskiej debaty publicznej. Przed nami kolejna już rocznica. Nie dość, że politycy i obywatele nie wyciągnęli wniosków z tragedii, to ewidentny sprawca nie został ukarany. Co więcej, jego proces nawet nie ruszył. Piotr Adamowicz w rozmowie z Faktem przyznał, iż przestaje wierzyć, że mordercę jego brata dosięgnie sprawiedliwość.

Mijają dwa lata od śmierci Pawła Adamowicza. W debacie publicznej w Polsce wciąż trudno doszukiwać się delikatności i zrozumienia dla drugiej strony. Przedstawiciele niemal wszystkich środowisk politycznych są bezwzględni, często przekraczając wszelkie granice przyzwoitości. Czy tragedia ze stycznia 2019 roku czegokolwiek nas nauczyła? Choć bez zastanowienia trudno wskazać jednoznaczną odpowiedź, po chwili refleksji prawdopodobnie będzie ona brzmiała "zdecydowanie nie". Dwa lata po zamachu nie wiemy też, czy sprawca w ogóle zostanie osądzony. Mamy styczeń 2021 roku i nadal nie ruszył proces Stefana W. Do tej pory przed sądem nie postawiono człowieka, który na oczach tysięcy gdańszczan zabił ich prezydenta. Mijając pusty Plac Solidarności przechodnie przypominają sobie o ułożonym ze zniczy sercu i kolejce do trumny. Na ulicy Długiej wspominają atmosferę, jaka panowała tu, gdy z głośników wybrzmiało "The Sound of Silence". A sprawiedliwości, jak nie było, tak nie ma...

Maja Fenrych, szefowa oddziału gdańskiego Faktu, w długiej rozmowie z Piotrem Adamowiczem zadała posłowi pytanie, czy ten wierzy jeszcze, że Stefan W. stanie przed sądem. - Po decyzji o powołaniu trzeciego zespołu biegłych, coraz mniej w to wierzę. Brakuje mi też odpowiedzi na pytanie, skąd on wiedział, co Paweł będzie robił, o której godzinie i gdzie. To przecież człowiek, który dopiero co wyszedł z więzienia, rzekomo nie miał komórki, rzekomo nie miał komputera. I on wiedział, o której godzinie i gdzie ma być mój brat? Wiem, że kalendarz Pawła był wywieszony w internecie, ale skąd on to wiedział? Z telewizora, z internetu, od znajomego, a jeśli tak, to od którego znajomego? Nie mamy odpowiedzi na te pytania - mówił brat zamordowanego prezydenta Gdańska.

Piotr Adamowicz przyznał również, że jego zdaniem Prokuratura Okręgowa w Gdańsku podejmowała w sprawie Stefana W. niesamodzielne decyzje. - Byłem naiwny, licząc i mówiąc o tym, że akt oskarżenia niebawem, czyli do końca minionego roku, trafi do sądu - powiedział poseł. Dlaczego więc wszystko tyle trwa? - Możliwe są dwa scenariusze. Po pierwsze, by przeciągnąć śledztwo na tyle, na ile się da. Po drugie, by być może ta sprawa w ogóle nie trafiła do sądu - tłumaczył dziennikarce Faktu brat Pawła Adamowicza, poseł na Sejm RP z ramienia Koalicji Obywatelskiej.

- Gdańsk jest szczodry, Gdańsk dzieli się dobrem, Gdańsk chce być miastem solidarności. To jest cudowny czas dzielenia się dobrem. Jesteście kochani. Gdańsk jest najcudowniejszym miastem na świecie. Dziękuję wam - brzmiały ostatnie słowa zamordowanego Pawła Adamowicza. Uroczystości związane z drugą rocznicą śmierci prezydenta Gdańska będą odbywały się głównie online, ze względu na panującą sytuację epidemiczną. O szczegółach przeczytasz na stronie internetowej.

Pomimo zakazu tłumy na pomorskich stokach!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki